Akropol- zachwycają się nim miliony turystów, którzy każdego roku odwiedzają Ateny. Od wieków ludzie z całego świata podążają w stronę Aten, by go zobaczyć na własne oczy. To symbol starożytności potęgi i bogatej historii, kolebka kultury i sztuki i jedno z najciekawszych miejsc na świecie.
Ale nie o Akropolu będę dziś pisać, a o jego matce zapomnianej i omijanej dość szeroko, a na której wzorowali się budowniczy i architekci, tworząc potężny po dziś dzień Akropol. Mowa w tym miejscu o świątyni Apollina w starożytnym Korycie o Akrokotyncie i jego kapłankach zwanymi córami Koryntu. Zabieram Cię teraz, mój drogi czytelniku w krótką podróż do tego malowniczego miejsca. Ta podróż ma pewien cel – zrozumieć Grecję, Greków i ich kulturę. Jednak nie powierzchownie, a dogłębnie i właśnie podróż do starożytnych miejsc powoduje, że jest to możliwe. Wystarczy jeden dzień by zwiedzić te starożytne ruiny miasta.
Stanowisko archeologiczne leży poza granicami współczesnego Koryntu. Dojazd lokalną taksówką zajmuje kwadrans. Nowy Korynt zlokalizowany jest 90 km od Aten. Dotarcie do miasta zajmuje około 1,5 godz. Dojechać można pociągiem podmiejskim (Proastiakos), który rusza ze stacji Larissa. Autobusy w kierunku Koryntu ruszają zaś z dworca autobusowego (terminal A) przy Kifissou Avenue.
Kilka kilometrów od Koryntu znajdują się ruiny starożytnego Koryntu. Zanim zaczniecie zwiedzanie warto poczytać o tym miejscu, zdecydowanie łatwiej będzie przechadzać się po ruinach. Chcąc poczuć atmosferę tego miejsca przysiądźcie na chwilę, zamknijcie oczy i zobaczcie tamto życie. Miasto tętniło życiem. Starożytny Korynt był jednym z najważniejszych miast antycznej Grecji. Czerpał on bogactwo głównie ze swego położenia. Mieścił się na wąskim przesmyku łączącym Peloponez z resztą kontynentu. Ta lokalizacja spowodowała, że przebiegał tędy międzynarodowy ruch morski. Duże statki rozładowywano a towar przewożono lądem z portu w Zatoce Korynckiej na Morzu Jońskim do drugiego portu w Zatoce Sarońskiej na Morzu Egejskim i ładowano na inny statek. Mniejsze natomiast przeciągano razem z ładunkiem specjalną drogą.
Mieszkańcy zarabiali na pobieranych cłach i przewozie statków oraz towarów z Zatoki Korynckiej na Morzu Jońskim do Zatoki Sarońskiej na Morzu Egejskim. To właśnie tu na agorze (odpowiednik miejskiego placu ) toczyło się życie religijne, polityczne i handlowe. Otoczona była ona kolumnadą i budynkami publicznymi. Znajdowały się tam również liczne sklepy, gdzie sprzedawano żywność, mięso i wino. To było serce miasta. To tu na straganach można było znaleźć niesamowite rzeczy przypływające z Azji i z bliskiego Wschodu. Miasto było ważnym ośrodkiem handlu i rzemiosła. Produkowano tu, sławne w całym świecie, antycznym wazy i to właśnie stąd pochodzi charakterystyczna technika zdobienie naczyń czarnymi i czerwonymi figurami. Dzisiaj w każdym sklepie z pamiątkami, można kupić takie cuda.To tu, w V wieku p.n.e. rzeźbiarz Kallimach wymyślił sławny porządek architektoniczny zwany korynckim. Duży wpływ na znaczenie Koryntu miały też igrzyska istmijskie organizowane na cześć boga Posejdona. Koryntianie nawykli do życia w przepychu, luksusie i przyjemnościach, a określenie „żyć po koryncku” stało się synonimem wyrafinowanego rozpasania i dekadencji.
Obok muzeum znajdują się fragmenty ruin świątyni Oktawii, pochodzące z czasów rzymskich. Obecnie urządzane tu są koncerty i inne imprezy regionalne. Z daleka widoczne są kolumny. To fragmenty doryckiej świątyni Apollina. Te siedem zachowanych kolumn jest symbolem starożytnego Koryntu. Zbudowana na niewielkim wzniesieniu, posiadała trzydzieści osiem monolitycznych doryckich kolumn o wysokości siedmiu metrów.
Do dzisiaj zachowało się siedem z nich. Szczególną uwagę przykuwa także miejsce, w którym sądzono Apostoła Narodów. Jest nim bema, rodzaj rzymskiej trybuny, z której przemawiali urzędnicy rzymscy. Tutaj także ogłaszano wyniki spraw sądowych. Nazwa „bema” oznacza krok albo rozkrok. Aby wstąpić na nią należało wykonać duży krok. W średniowieczu zbudowano w tym miejscu małą świątynię, do dziś ocalały z niej jedynie fundamenty.
Spośród licznych zabytków kultury greckiej i rzymskiej do jednych z bardziej okazałych należy Fontanna Peirene. Legenda głosi, że została ona nazwana imieniem młodej kobiety, która po wylaniu wielu łez nad ciałem swego zabitego syna, została zamieniona w źródło przez Artemidę. Źródło posiadało właściwości lecznicze.. Obecnie zachowało się sześć półokrągłych otworów. Port Lechaion z miastem łączyła wyłożona marmurowymi płytami droga lechajońska. Wzdłuż niej znajdowały się łaźnie publiczne i sklepy.
Korynt słynął również ze swojego przepychu i rozwiązłości. Na pobliskim skalistym wzgórzu Akrokorynt 513 m. n. p. m. znajdowała się świątynia poświęcona greckiej bogini Afrodycie, gdzie przebywało ponad tysiąc kapłanek, które uprawiały sakralną prostytucję. Co jednak odróżniało córy Koryntu (inna nazwa to Hetery) od zwykłych nierządnic?
Były to kobiety, które nie ustępowały mężczyznom ani wiedzy, ani inteligencji. Znały się na poezji, śpiewie, sztuce konwersacji a nawet na polityce. Często towarzyszyły władcom i innym znamienitym osobistościom na ucztach połączonych z dyskusjami na tematy filozoficzne, artystyczne i polityczne. Te świątynne rozpustnice cieszyły się wysoką pozycją towarzyską. Z ich powodu Korynt nazywano miastem rozpusty.
Około 50 roku przyjechał tu Św. Paweł z Tarsu. Wizyty zaowocowały napisaniem I i II listu do Koryntian. Oba znajdują się w Nowym Testamencie. Jednym z głównych tematów była rozwiązłość seksualna. Rzymianie bowiem utworzyli tu stolicę kolonii z kosmopolitycznym centrum rozrywki. Horacy o tym miejscu napisał: „…nie każdemu jest dane odwiedzić Korynt…”
Nam na szczęście było dane i mogliśmy poczuć tę atmosferę dawnych mieszkańców Koryntu.
Nasz wzrok podczas zwiedzania ruin przyciągał ciągle Akrokorynt, który dumnie wznosił się na wzgórzu. Nie mogliśmy sobie go odpuścić. Musieliśmy tam być.
Akrokorynt już od VI w p. n. e. służył jako twierdza. Na przestrzeni wieków twierdza była stopniowo rozbudowywana. Najpierw przez Greków , potem przez Rzymian i Bizantyjczyków. Do dzisiejszych czasów zachowały się tylko mury obronne i cysterna. Do zabytku prowadzi brukowana droga przecinana trzema bramami. Na początku szło się dość ciężko po tych brukowanych, śliskich kamieniach. Jednak z czasem droga się trochę poprawiła. W gorące dni warto wziąć ze sobą zapas wody, vy wspinaczka była łatwiejsza. Jedyną zamkniętą budowlą, czyli z czterema ścianami i pokryciem, jest odrestaurowany niewielki, jednonawowy kościółek św. Dimitrosa. Budowle, a raczej ich ruiny, to przegląd różnych epok. Ze słynnej świątyni Afrodyty, datowanej na V i IV w. p.n.e., pozostał zarys fundamentów. Znajduje się tu źródło Peireni, która zasila fontannę w Starożytnym Koryncie. Podobno źródło nie wysychało nawet w najgorętszym okresie lata. Stały dostęp do wody był bardzo ważny szczególnie w trakcie oblężenia. Nam nie udało się dotrzeć do tego źródła. Jest to dość obszerny teren do zwiedzania. Naszym celem było dotrzeć na sam szczyt by podziwiać piękne widoki. Po drodze na szczyt możecie spróbować wejść do wieży obserwacyjnej. My oczywiście weszliśmy. Czekają was tam kręte, wąskie i śliskie schody, ale warto wejść i poczuć się strażnikiem Koryntu.
Wspinając się mamy możliwość podziwiania okolic Akrokoryntu z każdej strony świata. Widoki zapierające dech w piersiach
Dotarliśmy na szczyt. Lokalizacja Akrokoryntu pozwoli Wam na dalekosiężną obserwacje rozległego terenu. Mój wzrok kierował się w kierunku Lutraków. To moje miejsce na ziemi i bardzo się cieszyłam, że mogłam je zobaczyć z tej strony. O Lutrakach i okolicach opowiem Wam innym razem.
Podsumowując nasz dzień muszę przyznać, że teraz po wizycie w Akrokoryncie jestem gotowa na odwiedziny Akropolu. Teraz bardziej docenię to miejsce. Dzięki wizycie w Koryncie znacznie łatwiej i lepiej jest mi zrozumieć kulturę, historię i samych Greków. Ten dzień dał mi bardzo dużo emocji. Z czystym sumieniem mogę Wam polecić to miejsce. Jeżeli będziecie planować wizytę w Atenach znajdźcie jeden dzień by zwiedzić te starożytne ruiny miasta.
Więcej informacji na temat archeologii starożytnego Koryntu oraz porad praktycznych jak zaplanować wizytę i jak tu dotrzeć, możecie znaleźć na stronie American School of Classical Studies at Athens
Pozdrawiamy Sylwia i Paweł
Zdjęcia prywatne autorów tekstu