Strona głównaTurystykaGrecja oczami PolakówPorto Germeno - poznawanie nowych szlaków rowerowych

Porto Germeno – poznawanie nowych szlaków rowerowych

Lato w pełni, niedziela, a my zostaliśmy bez planu. Tydzień szybko i nie mieliśmy czasu, aby zaplanować weekendowego wyjazdu. Jednak nie możemy zmarnować tak pięknej niedzieli i nic nie robić – to jest zdecydowanie niemożliwe. Postanowiliśmy zapakować rowery i ruszyć w kierunku Koryntu, wierząc, że może pomysł przyjdzie w trakcie drogi.

Na początku skłanialiśmy się ku terenom za Lutrakami. Bywaliśmy tam często i widoki są nieziemskie a i trasa wymagająca. Myśląc, że już mamy jakiś plan, nagle zobaczyliśmy tabele Porto Germeno hmmmm…. Kiedyś tam byliśmy i pamiętaliśmy, że było bardzo ładnie a i plaże były tam czyste. Po chwili zastanowienia zapadła decyzja.
Skręciliśmy i już po kilku kilometrach stwierdziliśmy, że to był świetny pomysł.

Droga asfaltowa, dopiero co odrestaurowana, była miłym zaskoczeniem. Po dotarciu na miejsce auto zostawiliśmy w miejscowości Mandra i ruszyliśmy ku przygodzie. Jechało się jak po masełku. Teren był lekko górzysty, w sam raz na letni poranek. Ruch o tej porze dnia jest znikomy, dlatego wyjeżdżamy tak wcześnie. Mogliśmy zatem cieszyć się spokojem, piękną pogodą. Decyzja o odwiedzeniu tych okolic zdecydowanie była słuszna.

Obraliśmy drogę mniej uczęszczaną. Skręciliśmy w ulicę Ag. Georgiou która prowadziła nas przez małe uśpione wioski. Nagle gdzieś, na horyzoncie, na polanie ujrzeliśmy stado kóz i pasterza. Ja, oczywiście, muszę podyskutować, zaciągnąć języka, dowiedzieć się o jakimś ciekawym miejscu w okolicy, inaczej nie byłabym sobą.

Podjechaliśmy polną drogą do pasterza i tak jak podejrzewałam jemu też brakowało ludzkiego towarzystwa, bo do rozmowy nie trzeba było go za bardzo zachęcać. Porozmawialiśmy o kózkach, o tsipuro (9 rano a Pan już zdążył wykropić się tym trunkiem 😂) i umówiliśmy się, że w drodze powrotnej zajedziemy po kozie mleko. 😁

Nie mogę skłamać i powiedzieć, że droga była lekka. Górzysty teren robił swoje. Dopiero co zdobyte wzgórze uświadamiało nas, że przed nami jest jeszcze jedno.

Przed ostatnim zjazdem do miasteczka nasze trudy zostały nagrodzone. Panorama na cały port była nieziemska. Ten zjazd z pięknym widokiem i serpentyny! Och, czego człowiek może chcieć więcej. 🤔 😂

Zjeżdżając do portu zauważyliśmy po lewej stronie, na małym wzgórzu, ruiny, o których wspomniał mi pasterz. Stwierdziliśmy, że będzie trzeba to sprawdzić, bo wyglądało to bardzo ciekawie.

Zajechaliśmy do portowego miasteczka. Życie już się budziło. W naszych umysłach było tylko jedno – mała zimna kawa i możemy jechać dalej.

Samo miasteczko nie jest zbyt duże. Ciągnie się wzdłuż wybrzeża. Przy brzegu jedna koło drugiej: kawiarnie, restauracje, tawerny, leżaki i parasole. Typowa nadmorska miejscowość. Szybko zrobiliśmy rundkę po uliczkach. Znaleźliśmy miejsce, gdzie później będziemy mogli kupić jedzenie i mogliśmy wyruszyć zwiedzać wieżę obronną.

Droga do twierdzi nie była dla rowerów. Wspinając się mogliśmy podziwiać cały port.
Ruiny twierdzy, która w IV w. p.n.e. była strażnicą wojskową Megary. Pięknie tu szczególnie wiosną, gdy kwitną drzewa oliwne. Na akropolu, za murami twierdzy zachował się średniowieczny kościół z freskami. Miejsce jest idealne na poranne zwiedzanie w cieniu drzew. Można usiąść na ławce i rozkoszować się widokiem na zatokę, ciszą i wspaniałym zapachem kwiatów i ziół rosnących pod stopami.

Jeszcze kilka lat temu te ruiny były w zapomnieniu. Teraz ukazało się nam odrestaurowane stanowisko archeologiczne, wspaniale przygotowane dla zwiedzających. Jeżeli będziecie mieli okazję ją zwiedzić na pewno nie zawiedziecie się.

Długo spacerowaliśmy wśród ruin. Później weszliśmy do środka wieży i poszliśmy schodami na samą górę. Oooo co za piękny widok na okolice. W środku wieży przygotowane informacje o tym miejscu oraz zdjęcia. Tak więc dla miłośników historii to idealne miejsce by spędzić długie godziny. Nie można było również obojętnie przejść koło malowniczego kościółka.

Czas spędzony w ruinach nie był zmarnowany. Na pożegnanie dostaliśmy książeczkę informacyjną o tym miejscu. Jednak musieliśmy opuścić to cudowne miejsce i ruszyliśmy na zwiedzanie okolic.

Zwieńczeniem udanego dnia był posiłek nad brzegiem morza, na rozgrzanym piasku przy szumie fal. 🤩 Na zachód słońca w Porto Germeno warto poczekać, był naprawdę spektakularny.

My jednak nie mogliśmy tego doświadczyć, bo czekała nas jeszcze droga powrotna. Wracaliśmy bardziej znaną i bardziej uczęszczaną drogą. Wyjechaliśmy na drogę Epar. Od. Inois- Porto Germenoy, która wyprowadziła nas na główną E962 i dalej udaliśmy się do Mandra. Ta trasa jest bardzo popularna wśród motocyklistów. W drodze powrotnej spotykaliśmy sporo motocyklistów i co nas miło zaskoczyło każdy z nich pozdrawiał nas machając ręką lub trąbił. To było bardzo miłe.

I jak przekonaliśmy was do odwiedzenia Porto Germeno? 70km od Aten miejsce, które ma coś dla każdego. Piękne plaże, ruiny, tawerny, trasy dla miłośników pieszych wędrówek i dla romantyków poszukujących pięknych zachodów słońca. 😍

Nam się bardzo podobało i z pewnością wrócimy w tamte strony by uprawiać romantyczne kolarstwo. 😍😁

Pozdrowerek Paweł i Sylwia
Zdjęcia prywatne autorów tekstu

Α dla miłośników pieszych wędrówek podsyłam link do tras po tamtejszych okolicach [naciśnij na mapę].

Trasy piesze

NAJNOWSZE

KUCHNIA

Informacje polonijne