Będąc na Mistrzostwach Europy w windsurfingu w Varkizie, miałyśmy okazję porozmawiać z zawodnikami i zobaczyć świat tego sportu ich oczami. Młodzież opowiadała nam o swoich dotychczasowych osiągnięciach, sposobach na stres, a także marzeniach i celach na przyszłość. Dzięki nim dowiedziałyśmy się wielu rzeczy na temat windsurfingu, z którym wcześniej nie miałyśmy styczności. Zawodnicy chętnie podzielili się z nami swoją wiedzą i doświadczeniem.
Kamil Manowiecki, U17 – nr. 72
– Jak podobają ci się dzisiejsze warunki, nie za mocno wieje?
– Dla mnie dobrze, chociaż niektórzy mniejsi zawodnicy mogą się trochę bać, bo jednak wiatr jest dość mocny.
– Jak ci się pływa w Grecji?
– Jest super! Zdecydowanie lepiej niż w Polsce, bo tam jest za zimno.
– Powiedz nam coś o wyrzeczeniach, które ci towarzyszą podczas uprawiania windsurfingu.
– Jest ciężko ze szkołą. Niedawno byłem na Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w Buenos Aires, które trwały trzy tygodnie. Teraz znowu te mistrzostwa i już praktycznie miesiąc nie ma mnie w szkole. Jest to problem niestety, sporo trzeba nadrabiać.
– A jak reagują nauczyciele?
– Są wyrozumiali, nie robią z tego żadnych większych problemów.
– Jak wyglądają przygotowania do mistrzostw tego typu?
– Podstawą są treningi na wodzie.
– A często je macie?
– Cztery razy w tygodniu. Jak pogoda sprzyja, to trenujemy na wodzie, a zimą biegamy, mamy ćwiczenia na sali.
– Twoje największe osiągnięcie do tej pory?
– Trzy albo czterokrotne mistrzostwo Polski. Wcześniej, kiedy jeszcze pływałem na optymiście, takiej małej łódeczce dla początkujących dzieci, zdobyłem mistrzostwo Polski. W tym roku w lecie również byłem w Lipawie, na Łotwie i tam zająłem czwarte miejsce na Mistrzostwach Świata.
– Lubisz robić coś poza windsurfingiem?
– Kocham sport! Uwielbiam pływać, biegać, triathlon też jest super.
– Jak to się stało, że akurat windsurfing?
– Wcześniej pływałem na optymiście, jednak szybko wyrosłem i musiałem znaleźć coś innego. Stwierdziłem, że windsurfing będzie idealny, bo jest bardzo energicznym sportem.
– Pływacie tak daleko od brzegu, jak was rozróżniają?
– Windsurfing nie jest sportem widowiskowym, dlatego też na każdych zawodach są specjalne budki z trackerami, czyli takimi nadajnikami GPS, które każdy z nas ma w kapoku. Jest to dla bezpieczeństwa, poza tym pozwala śledzić trasę płynącego.
– Czy macie jakąś asekurację podczas pływania?
– Tak, wypływają z nami motorówki asekuracyjne. Wszystko jest zapewnione przez organizatorów, więc raczej nie ma się czego bać.
– Przyjechaliście tutaj tylko na zawody czy może zdążyliście coś zwiedzić w Atenach?
– Jeszcze niestety nie i nawet nie wiem czy będzie na to czas, na razie codziennie trzaskamy wyścigi.
– Jak długo one trwają?
– Jeden wyścig trwa pół godziny. Dziennie są 2-3 wyścigi, czasem 4. Dzisiaj pewnie będą 2 ze względu na pogodę.
– A na jaką odległość?
– Właśnie każdy o to pyta *śmiech*, a ja pływając, w ogóle jej nie odczuwam.
– Widziałyśmy dziury w żaglach. Skąd one się wzięły? Przeszkadzają?
– Nie przeszkadzają. Jest tylko jeden producent, monotyp nie jest najlepszy. Zyskuje on na tym, że ludzie szybko psują swoje żagle i muszą kupować nowe. Ja nie mam na szczęście żadnej dziury, bo mam w miarę nowy żagiel, więc nie mam z tym problemu. Ale już po roku pasowałoby go wymienić.
– Kosztowne, prawda?
– Trochę tak.
– Widzimy flagi oznaczające opóźnienie zawodów. Jak myślisz, to przez wiatr?
– Tak, pewnie się boją *śmiech*. Ja jeszcze rok temu też bym się cieszył, siedząc tutaj spokojnie w kąciku. Teraz już jest inaczej.
Olek Niziołek, U17- nr. 146
– Jak samopoczucie przed zawodami?
– Dziś warunki do pływania są super. Wczoraj tak nie wiało, więc stres był mniejszy, ale i tak jest fajnie.
– A co myślisz o tych mistrzostwach?
– Super są, bardzo dobrze zorganizowane. Dziś akurat musimy dopłynąć do wyspy, która znajduje się około 3 km od brzegu.
– Kto jest twoim rywalem?
– No wszyscy tak naprawdę. My już znamy tę trasę, ale i tak myślę, że będzie dużo emocji.
– Jakie uczucia towarzyszą ci podczas pływania na desce?
– Szczęście, to jest najlepsze uczucie. Szczególnie kiedy poza zawodami mogę płynąć, gdzie chcę. A podczas wyścigów czuję, że muszę być lepszy od kolegów.
Konrad Machura, U15 – nr.44
– Od jak dawna trenujesz?
– Od czterech lat.
– Twoje największe dotychczasowe osiągnięcie?
– Myślę, że zajęcie siódmego miejsca na tegorocznych Mistrzostwach Świata.
– Jak ci się pływa w Grecji?
– Nie ma jakiejś różnicy oprócz pogody. W Sopocie jest bardzo podobnie.
– Który jesteś w rankingu?
– Wczoraj jeszcze byłem pierwszy, teraz zajmuję drugie miejsce.
– A mając porównanie, gdzie ci się najfajniej pływało?
– W Sardynii, Lipawie, chociaż w Grecji pływa mi się też bardzo dobrze.
– Co czujesz podczas pływania?
– Przede wszystkim radość, że mogę o wszystkim zapomnieć.
– Jak to wygląda ze składaniem sprzętu? Ktoś wam pomaga czy robicie to sami?
– Wszystko składamy na własną rękę, a jak wystąpi jakiś problem, to wtedy idziemy z tym do trenera, który nam zawsze pomoże.
– Sprzęt na zawody zabieracie ze sobą?
– Niektórzy tak, przewożą go na przykład w jakichś przyczepach. Jednak większość raczej go wypożycza za pieniądze z miejsca, w którym odbywają się zawody.
– Masz jakieś sposoby na stres?
– Próbuję o tym zbytnio nie myśleć, skupiam się na zadaniu i o nim zapominam.
– Jakie jest twoje marzenie związane z najbliższą przyszłością?
– Jest ich dużo, ale chciałbym znaleźć się na podium w tych zawodach.
Aleksandra Wasiewicz, U15 – nr.122
– Jak wygląda twój początek dnia?
– Dosyć zwyczajnie… Wstaję rano, jem śniadanie, biorę rower i jadę na trening.
– Treningi macie przez cały rok?
– Tak, nawet w zimie. Wtedy nie pływamy, ale za to mamy treningi siłowe, często biegamy.
– A kiedy zaczyna się sezon?
– Zależy czy jest zgrupowanie, czy nie. Kiedyś zaczęliśmy w kwietniu, więc początek sezonu zależy tylko od daty zgrupowania.
– Masz jakieś największe marzenie związane z windsurfingiem?
– Jasne, igrzyska! A najlepiej, żeby je wygrać.
– Co jest dla Ciebie najlepsze w pływaniu?
– Chyba przyjemność, jaką z tego czerpię.
– Od zawsze chciałaś trenować windsurfing?
– Nie. Początkowo trenowałam tenis ziemny, ale nabawiłam się kontuzji, miałam coś z nogą. Nie mogłam już trenować. Miałam do wyboru albo taniec, albo właśnie windsurfing. Tańczyć bardzo nie lubiłam, więc od razu odpadło. Za windsurfingiem też na początku nie przepadałam, ale z biegiem czasu było coraz lepiej. Wiadomo, czasem łatwiej, czasem trudniej, ale teraz już jak widać jest super.
– Właśnie, teraz jest super i oby tak było dalej, powodzenia!
– Dziękuję!
Jak się okazuje, windsurfing wcale nie jest łatwym sportem. Potrzeba wielu godzin ciężkiej pracy, by złapać wspólny język z deską i stać się jak najlepszym. Wszystkim zawodnikom życzymy ogromnych sukcesów i osiągania jak najwyższych wyników, prowadzących do błyskawicznego rozwoju waszych karier. Powodzenia!
Paulina Hędrzak, Magdalena Bocoń
zdjęcia: Marzena Mavridis