Strona głównaAktualnościPolskaPasja i Cierpienie. Fotograf Śmierci

Pasja i Cierpienie. Fotograf Śmierci

Wilhelm Brasse, były więzień Auschwitz, fotograf, który wykonywał obozowe zdjęcia więźniów, zmarł we wtorek 23 października 2012 w Żywcu (Śląskie). Odszedł w wieku 95 lat.

Wilhelm Brasse urodził się w 1917 roku. Był wnukiem Austriaka, który pracował w Żywcu jako ogrodnik u arcyksięcia Habsburga. Jego matka była Polką. Ojciec w polskim wojsku walczył z bolszewikami w 1920 roku. Przed wojną Wilhelm Brasse pracował jako fotograf w Katowicach, gdzie nauczył się zawodu w atelier przy ul. 3 Maja (wciąż istniejącym) należącym do swej ciotki. Specjalizował się w portretach i zdjęciach legitymacyjnych. Był mistrzem fotograficznego portretu. W tamtych czasach to była osobna profesja i wyższy stopień wtajemniczenia, wymagający rzeźbienia twarzy modela miękkim światłem.

Po wybuchu II wojny światowej odmówił podpisania Volkslisty, co Niemcy proponowali mu ze względu na germańskie pochodzenie. Wilhelm Brasse trzy razy w swoim długim życiu nie chciał się polskiego Żywca wyrzec, choć mógł w ten sposób kupić spokój i bezpieczeństwo. Dwa razy proponowali mu to Niemcy, zdumieni faktem, że ktoś, kto ma niemieckie nazwisko, niemieckie imię i w dodatku jest potomkiem austriackich osadników, twierdzi, że niczego nie podpisze, bo jest Polakiem. Krótko pracował jako fotograf w Krynicy, a następnie zdecydował wstąpić do polskiego wojska. Podczas próby przedostania na Węgry został 28 marca 1940 roku zatrzymany przez Niemców. 31 sierpnia 1940 roku trafił do obozu Auschwitz. Otrzymał numer 3444.

brasse150 tysięcy zdjęć w Auschwitz
W styczniu następnego roku Brasse trafił do tak zwanego Erkennungsdienst, w którym robiono fotografie ewidencyjne więźniom. Jak twierdził, wykonał w tym czasie ponad 50 tysięcy zdjęć. W Auschwitz robił także zdjęcia na potrzeby pseudonaukowych eksperymentów Josefa Mengelego i Eduarda Wirthsa.

Brasse pracował w komandzie fotograficznym do stycznia 1945 roku. Po ewakuacji Auschwitz trafił do obozu Mauthausen, a następnie Melk i Ebensee, gdzie 6 maja doczekał się wyzwolenia. Po wojnie zamieszał w Żywcu. Oczy więźniów śniły mu się latami. I przez te oczy Wilhelm Brasse już nigdy nie mógł robić zdjęć. Po ocaleniu z zagłady chciał wrócić do fotografowania, ale gdy przykładał aparat do twarzy, na rzeczywistość nakładały się obrazy z obozu”.

« Nie wiem, co to było – mówi Pan Brasse – pewnie jakiś mechanizm psychologiczny, ale całkowicie paraliżujący. To nie było przywoływanie wspomnień, tylko konkretne, realne obrazy. Koszmarne zwidy, które na sekundę zacierały mi poczucie czasu i miejsca. Nie mogłem tego pokonać, nie umiałem tych obrazów przegnać. Fotografowania dzieci nie brasse2wytrzymywałem, nie mogłem. Biedne, wychudzone, niewinne. Często wiedziałem, jaki los spotka je za kilka tygodni, albo za godzinę. U dziewczynek do przerażenia dołączało się upokorzenie. Byłem młodym mężczyzną, przed którym stawały obnażone; z nędznego pasiaka i z resztek godności. Przerażało mnie też fotografowanie ofiar eksperymentów medycznych doktora Mengele i jego okrutnej załogi; zwłaszcza eksperymentów ginekologicznych. To były jedyne fotografie kolorowe, jakie robiliśmy w Auschwitz i jedyne wywoływane poza obozem. Mengele i jemu podobni lekarze wskazywali: wyjmowane z ciał narządy wewnętrzne, fragmenty skóry (np. z tatuażem), amputowane części ciała. Mengele był bestią, prawdziwym diabłem… Naprzeciw naszego atelier był blok 20, szpitalny. Patrzyłem na dzieci czekające w kolejce przed drzwiami. Na zastrzyk fenolu w serce czekały… W takiej chwili przekląć można wszystko.»
Nigdy już nie fotografował; zajął się produkcją rzemieślniczą.

W 2005 roku powstał film „Portrecista” w reżyserii Ireneusza Dobrowolskiego, który przedstawia postać Wilhelma Brassego. Był nagradzany na wielu festiwalach.
Zmarły spocznie w czwartek na żywieckim cmentarzu.

Katerina Grzybek

NAJNOWSZE

KUCHNIA

Informacje polonijne