Tylko w tym roku z powodu chorób zakaźnych zmarło ponad 12 mln ludzi. Choć o wielu groźnych chorobach świat zdążył już zapomnieć, choroby zakaźne nie dają za wygraną. Ruchy antyszczepionkowe sprawiają, że część chorób wraca, a antybiotykooporność może doprowadzić do tego, że już za kilka lat najprostsze infekcje mogą prowadzić do śmierci.
Zdaniem ekspertów konieczna jest bardzo racjonalna polityka antybiotykowa i zwiększanie świadomości ludzi. Dzisiejsze problemy w wielkim stopniu zależą od zachowań ludzkich – ocenia prof. Andrzej Zieliński, epidemiolog z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
– Sytuacja chorób zakaźnych w ciągu ostatniego stulecia bardzo się zmieniła. Odgrywają znacznie mniejszą rolę jeśli chodzi o przyczyny zgonów, niż miało to miejsce na początku stulecia, a nawet zaraz po II wojnie światowej, natomiast są nowe wyzwania, które w wielkim stopniu zależą od zachowań ludzi, ich zwyczajów oraz technologii, również w obsłudze pacjentów szpitalnych – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes prof. Andrzej Zieliński, epidemiolog z Zakładu Epidemiologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
Według statystyk Worldometers od początku 2018 roku na choroby zakaźne zmarło blisko 12,1 mln osób. Ponad 1,5 mln osób zmarło z powodu zakażenia wirusem HIV i na AIDS. Na wirusowe zapalenie wątroby typu B i C na świecie choruje nawet 325 mln osób. W Polsce blisko 0,5 mln osób jest nosicielami wirusa wywołującego wirusowe zapalenie wątroby typu B. Problemem są placówki niemedyczne – w niektórych salonach tatuaży czy salonach kosmetycznych nie stosuje się jednorazowych, wysterylizowanych narzędzi.
– Mamy ciągle rosnącą liczbę zakażeń HIV. To jest związane z tym, że ludzie przestali się tego bać w związku ze skuteczną terapią i są mniej ostrożni, również w kontaktach seksualnych, co powoduje ciągły wzrost zakażeń. One są leczone, jest mniej zgonów z powodu AIDS, ludzie lepiej znoszą tę chorobę, ale liczba zakażeń nie maleje i to jest bardzo niepokojące – ocenia prof. Andrzej Zieliński.
Problemem są także ruchy antyszczepionkowe. W Polsce wskaźnik wyszczepialności dzieci i młodzieży utrzymuje się na stosunkowo wysokim poziomie, pod tym względem jesteśmy w europejskiej czołówce. Rośnie jednak odsetek rodziców, którzy w obawie przed skutkami ubocznymi rezygnują ze szczepień dzieci. Raport NIK wskazuje, że w 2017 roku zanotowano ok. 30 tys. odmów szczepień. W 2018 roku będzie ich prawdopodobnie jeszcze więcej. Skutki już są widoczne. Jeszcze w 2017 roku zanotowano blisko 60 zachorowań na odrę. W tym roku już w październiku było to ok. 130.
– Mamy doświadczenie z wielu krajów, gdzie zaniedbanie szczepień spowodowało nawrót bardzo ciężkich chorób, jak polio w Tadżykistanie czy krztusiec w Anglii, w Szwecji, w Japonii w latach 90. Jeśli przerwiemy szczepienia lub jeśli liczbę szczepień obniżymy poniżej progu odporności zbiorowiskowej, czyli takiego, który wygasza epidemię, to te choroby wrócą. To był wielki sukces, że myśmy się pozbyli przynajmniej zgonów z powodu wielu chorób, a niektórych chorób całkowicie pozbyliśmy się w naszej części Europy. Ich powrót byłby dla nas bardzo niekorzystnym zjawiskiem zdrowotnym – podkreśla epidemiolog.
Współczesna medycyna zmaga się z problemem antybiotykooporności. W efekcie już za kilka lat proste infekcje bakteryjne mogą stać się chorobami zagrażającymi życiu pacjentów. Coraz więcej infekcji, takich jak zapalenie płuc, gruźlica czy salmonella, jest trudnych w leczeniu, ponieważ bakterie stały się odporne na działanie dotychczas stosowanych leków. Z raportu „Monitorowanie zużycia antybiotyków – aktualne dane europejskie” tworzonego w ramach Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków wynika, że Polska znajduje się na 10. miejscu w Europie pod względem zażycia tej grupy leków w oparciu o wskaźnik dawek dobowych definiowanych na tysiąc mieszkańców.
– Nowych antybiotyków przybywa bardzo niewiele, przybywają bardzo powoli, a właściwie każdy dotychczas wprowadzony antybiotyk po krótszym lub dłuższym czasie znajduje właśnie szczepy oporne, przeciw którym został wprowadzony. To jest ciągły wyścig, którego niestety medycyna nie wygrywa – przekonuje Andrzej Zieliński.
Zdaniem eksperta problemem jest przekonanie, że część chorób, które jeszcze niedawno zbierały śmiertelne żniwo, udało się opanować, np. ospę prawdziwą, którą wyeliminowano w 1979 roku. W Europie zapomniano też o takich chorobach, jak cholera, dżuma, czy trąd, w innych częściach świata notuje się jednak zachorowania. Kilka lat temu jedno chore dziecko zaraziło w Disneylandzie w Kalifornii na odrę ok. 150 osób.
– Przede wszystkim konieczna jest bardzo racjonalna polityka antybiotykowa i trafianie do ludzi. Dzisiejsze problemy w wielkim stopniu zależą od zachowań ludzkich. Tak jak w kardiologii, największy postęp będzie można uzyskać, jak ludzie będą rejestrować swoje ciśnienie, zgłaszać się z tym do lekarza i przestaną palić papierosy – wskazuje prof. Andrzej Zieliński.