Strona głównaRozmaitościArtykuły i opinieDelfy, bikepackersi i wyrocznia - zbieg okoliczności czy przeznaczenie?

Delfy, bikepackersi i wyrocznia – zbieg okoliczności czy przeznaczenie?

Zaczęło się niewinnie. Wspólnie ze znajomymi wybraliśmy kolejny kierunek naszego wypadu. Walka toczyła się pomiędzy Akropolem a Delfami. Większością głosów zdecydowaliśmy, że pojedziemy w Europejskim Dniu Dziedzictwa zobaczyć Delfy.
Nadeszła niedziela, pakujemy się do auta i jesteśmy gotowi na spotkanie z wyrocznią.
Pogoda dopisywała. Drogi puste i nawet nie wiedzieliśmy, kiedy już wjechaliśmy do Arachova.

Nasza towarzyszka podróży Agnieszka nie miała okazji poznać tego miasteczka, więc zatrzymaliśmy się na chwilę by coś zjeść i pospacerować.

Ogromnie nas cieszył jej zachwyt nad tym miasteczkiem. Było widać, że bawi się dobrze.
Po błyskawicznym zwiedzaniu ruszyliśmy w stronę Delf. W planach było jeszcze tyle do odwiedzenia, że trzeba trochę przyspieszyć.
Nagle równocześnie krzyczymy z Agnieszką „Wodospad!!!!”
Hamulce, pisk opon, „zapach hamulców”. 🙄🤣
Kiedyś nasz towarzysz podróży i równocześnie kierowca Paweł, wyrzuci nas na jakimś pustkowiu i zostawi żebyśmy same wróciły do Aten. Coś czuję, że kiedyś to nastąpi za takie zachowanie w aucie. 😁

Zaparkował, wychodzimy na drogę by znaleźć ścieżkę prowadzącą do wodospadu.
Będąc tu kilka miesięcy wcześniej nie widzieliśmy go i nie jest zaznaczony nawet na mapie. Z naszych oględzin wychodzi, że to jakiś rodzaj tamy, która tworzy spektakularny wodospad.
My dzisiaj nie dojedziemy do tych Delf. 🙄

Poskakaliśmy trochę po kamieniach, rzeczce i ruszyliśmy w dalszą drogę.
W końcu dojechaliśmy! Zaparkowaliśmy i ruszyliśmy zwiedzać.
Tu zaczyna się moja osobista przygoda.
Schodząc w dół do stanowiska archeologicznego Paweł ujrzał stojącą dziewczynę z dwoma mocno napakowanymi rowerami. Pokazuje mi ją a oczy mi się zaświeciły. Już od kilku miesięcy podziwiam takich ludzi i obserwuję w social media. A teraz mam okazję zobaczyć i porozmawiać z nimi na żywo. Tego nie mogę sobie odpuścić.

Skradamy się nieśmiało do dziewczyny i witamy się. Z uśmiechem nas przywitała a resztę zrobiła chemia. 😊

Rozmawialiśmy, pytaliśmy a ona odpowiadała. Po jakimś czasie podszedł do nas jej towarzysz Ben i jeszcze chwilę z nim porozmawialiśmy. Okazało się, że kierują się w stronę Aten. Nie byłabym sobą gdybym nie zaprosiła ich do siebie do domu. Wymieniliśmy się instagramem i liczyłam, że będę mogła ich ugościć w Atenach.
Chce trochę przybliżyć Wam ludzi i temat bikepackersów.

Kim są?

Są to ludzie, którzy kochają podróżować na rowerach. Przemierzają świat mając wszystko co im potrzebne na swoich rowerach, im mniej tym lżej się jedzie. Każdy z nich w swojej bikepackingowej podróży poszukuje czegoś innego. Jednak główną domeną tego typu podróżowania jest poznawanie nieznanych miejsc, odkrywanie swoich słabości i pracy nad nimi, wyjście ze swojej sfery komfortu, odnalezienie samego siebie i swojego celu w życiu. Powrót do natury i życie z nią w symbiozie.

Mając rower a na nim kilka rzeczy potrzebnych do życia i przetrwanie stają się wolni od dzisiejszego świata. Jak mi opowiadali Ben i Linda jadą, aż słońce zajdzie. Śpią tam gdzie ich zastanie noc. Czytając ich historię możemy dowiedzieć się, że to może być stacja benzynowa, kościół, plaża, las a czasem jak natrafią na życzliwych ludzi dostają posiłek i łóżko oraz możliwość wyprania swoich rzeczy.

Jednak nie myślcie sobie, że to tak pięknie wygląda.

By rzucić wszystko co się miało w swoim życiu i ruszyć na rowerze w świat trzeba być naprawdę silnym, przede wszystkim psychicznie. Na swojej drodze Holendrzy mieli dużo niespodziewanych problemów, z którymi musieli sobie poradzić. Byli zdani na siebie i na swoją wiedzę oraz determinację. W strugach deszczu, w palącym słońcu, po błocie z problemami technicznymi w rowerach musieli walczyć ze swoimi słabościami. Sam rower bez sakw waży 20kg a z rzeczami podejrzewam, że drugie tyle. Dlatego jest ważne umieć zdecydować co jest tak naprawdę potrzebne w podróży swojego życia. Jeżeli weźmie się za dużo, może okazać się, że w najtrudniejszym momencie podjazdu pod górkę nie da rady tego wypchać na szczyt. Te niepotrzebne rzeczy mogą złamać psychikę i zmusić do rezygnacji. Minimalizm i podstawowe potrzeby to klucz do tego by dać radę kontynuować podróż.

Ben i Linda zachwycili mnie też z innego powodu. Oni postanowili ruszyć w świat i oddają ze swojego życia 7lat, bo tyle będzie trwać ich cała podróż, będą pomagać innym. Poszukują na swojej drodze ludzi, którzy potrzebują pomocy lub wsparcia.
Wiemy, że w dzisiejszych czasach takie osobowości to rzadkość. Tym bardziej jestem niesamowicie szczęśliwa, że nasze drogi się skrzyżowały.

Fragment z ich strony internetowej, gdzie opisują co jest ich celem:
„Za każdy przejechany kilometr zbieramy 1 euro. To 100 000 euro. Czy chciałbyś wesprzeć nas w tym celu darowizną? Dzięki Twojej darowiźnie wspieramy projekty ochrony przyrody i pomagamy ludziom żyjącym w ubóstwie. Kupujemy np. kozę, owcę lub krowę. Albo zajmiemy się naprawą zepsutej lodówki lub roweru. Wizyta u dentysty lub lekarza. Leki, ubrania, buty, nowy dach. Pomoc w rozpoczęciu małej firmy itp. Itd.

Jeżeli pragniecie dowiedzieć się o nich czegoś więcej możecie ich obserwować na Instagramie lub na fb oraz ich stronie. Możecie również oglądnąć filmiki z ich już przebytych tras. Linki na końcu artykułu.

A my jak możemy pomóc im w ich podróży?

Jeszcze przez kilka tygodni będą na terenie Grecji. Teraz kierują się w stronę portu Kilini by tam promem dostać się na wyspę Zakinthos. Ich pierwszym, większym projektem pomocy będzie wsparcie finansowe żółwi na tej wyspie. Są w połowie drogi. Wypatrujcie ich. Jeżeli spotkacie zmotywujcie, dajcie dobre słowo, zapytajcie się czy czegoś potrzebują. Czasem po kilku dniach w drodze, tak prozaiczne zaproponowanie prysznica lub wypranie ich ciuchów, dla nich to jak prezent na gwiazdkę. Nawet tabliczka czekolady może okazać się wielkim darem. Rower wymaga ogromnej siły i zabiera mnóstwo energii więc cukier w tym przypadku jest na wagę złota. 😁

Możecie również wesprzeć finansowo projekty, wszystkie informacje znajdziecie na ich stronie.

Polaków na świecie jest dużo więc nie ukrywam, że liczę na Was i pokażemy Benowi i Lindzie, że mogą na Nas liczyć. Będą w różnych krajach. Ich trasę możecie zobaczyć na stronie. Sprawdźcie- być może będą przejeżdżać obok Was. 😁

Z pewnością ciekawi Was czy skorzystali z mojej propozycji ugoszczenia ich w Atenach. Niestety ktoś był szybszy. 🙄 Jednak dali mi szansę byśmy mogli poznać się bliżej i zapytali się czy nie miałabym ochoty pokazać im Aten. Wybraliśmy się na spacer po najpiękniejszych miejscach w Atenach. Oczywiście nie mogłam pozwolić by poszli spać z pustymi brzuszkami i zabrałam ich na grecki fast food. 😊 Spędziliśmy ze sobą kilka godzi, których nigdy nie zapomnę.

A oni jak mi pomogli?

Uświadomili mi swoją postawą, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze. Mogłam to ujrzeć na własne oczy.
Ogromne wrażenie na mnie zrobiło ich oddanie dla siebie, wspieranie się i zrozumienie. Przebywają ze sobą 24/7 a ja w ich oczach widziałam taką miłość i wsparcie. Wiedzą, że mogą liczyć na siebie wzajemnie.
Linda opowiadając mi jakąś ciekawą historię z ich podróży co jakiś czas zerkała na Bena. Jej wzrok mówił wszystko:

„Tak to było ciężkie przeżycie, ale On jest przy mnie i mogę na niego liczyć, więc nie ma co się martwić – damy radę, bo mamy siebie”

To było w jej oczach jak na niego patrzyła i ta sama odwzajemniona miłość wypływała z oczy Bena, kiedy patrzył na Lindę. Bezcenne widoki czystej miłości człowieka do człowieka. To otrzymałam od nich i za to im dziękuję.

Liczę również, że dostanę jeszcze jedną szansę na spotkanie z nimi zanim opuszczą Grecję i ruszą do innego kraju. Okazja może się nadarzyć już za kilkanaście dni, kiedy to będą przejeżdżać przez moje ukochane Loutraki. Jesteśmy w kontakcie więc liczę, że dojdzie do kolejnego spotkania.

Wszystko zgrało się w czasie – tak miało być. Od niewinnej zabawy ze znajomymi na fb do zwiedzania Arachova, zatrzymania się przy wodospadzie, aż do spotkania rowerzystów z Holandii: Bena i Lindę w Delfach -w centrum świata, w „pępku świata”.
Wierzę, że to wszystko miało swój cel.

A jaki to cel to może się okazać już wkrótce lub za jakiś czas, ale to zostawiam już w rękach Wyroczni. 😁

P.S. Proszę o udostępnianie ich stron i zachęcanie do wsparcia Bena i Lindy na drodze lub finansowo.
Ich postawa jest godna podziwu i pokażmy im, że doceniamy to co robią dla matki natury i dla innego człowieka.

Linki do stron Lindy i Bena:

https://en.xplorid.today/
https://instagram.com/xplorid_today?igshid=fo0y5ngntxyg
https://www.facebook.com/XPLORid.today/

Sylwia Czajkowska

Polonorama to Wy, piszcie: info@polonorama.com

NAJNOWSZE

KUCHNIA

Informacje polonijne