Greckie media podały, że powodem zamieszek na Chios był spór o to, którzy migranci zostaną zawróceni do Turcji. Pracownicy ośrodka podkreślają jednak, że do spięć między różnymi grupami uchodźców dochodzi ostatnio z bardzo błahych powodów. Wywołują je kłótnie o miejsce w kolejce po jedzenie albo o to, kto pierwszy naładuje komórkę.
Do zamieszek dochodzi też w innych ośrodkach. Lokalne władze biją na alarm i ostrzegają grecki rząd, że w każdej chwili może dojść do tragedii. Tłumaczą, że migranci są wyczerpani – ci w Idomeni i w Pireusie koczują w tragicznych warunkach, a na wyspach ośrodki są przepełnione. Dodają, że uchodźcy nie wiedzą też jaka będzie ich przyszłość, a im bardziej zbliża się termin rozpoczęcia zawracania ich do Turcji, tym większa jest wśród nich nerwowość.
Komisja Europejska zapowiedziała, że zawracanie migrantów ma się rozpocząć w poniedziałek. Do tej pory na liście osób do zawrócenia znalazło się ponad 4 tys. migrantów z ponad 50 tys. przebywających w Grecji.
Zgodnie z porozumieniem zawartym 18 marca na szczycie unijno-tureckim Turcja ma przyjmować z powrotem wszystkich migrantów, którzy od 20 marca przedostaną się nielegalnie na greckie wyspy. W zamian Unia Europejska ma rozpocząć przejmowanie syryjskich uchodźców bezpośrednio z tureckich obozów.
Za każdą odesłaną z Grecji osobę Unia przejmie od Turcji jednego syryjskiego uchodźcę.
To rozwiązanie ma być tymczasowe, a jego celem jest zniechęcenie uchodźców do nielegalnej przeprawy do Grecji oraz zniszczenie „modelu biznesowego” przemytników ludzi.
Beata Kukiel-Vraila/Ateny/IAR