Dlaczego ludzie tak często zdradzają, porzucają czy zmieniają partnerów? Powodów jest bez liku: z ciekawości, z lęku, z nudy, ze złości… Lista – choć długa – z pewnością nie jest pełna. Oto najczęstsze powody zdrady.
Ciekawość
Była i jest motorem wielu odkryć. Była też powodem wielu życiowych nieszczęść. Człowiek jest istotą ciekawską. Ciekawość otwiera nas na poszukiwanie nowych wrażeń w życiu, w tym seksualnych. Oznacza poszukiwanie różnorodnych technik i praktyk seksualnych, a także „talentów”, czyli osób obiecujących nowe, tajemnicze rozkosze. Dla większości poszukiwanie nowego partnera stanowi okazję do przeżycia czegoś nowego w przestrzeni fizyczności, przyjemności, nowości. Przy nastawieniu ciekawsko-poznawczym spotkanie dwojga może przekształcić się w formę koleżeńskiej i niezobowiązującej sympatii. Nie jest to jednak formuła powszednia i powszechna. Naturalnie, cuda nadal się zdarzają, w tym miłość zapoczątkowana seksualną przygodą. Wielu, być może zbyt wielu z nas zakłada pozytywny rozwój wydarzeń. Potem słono płacą za pochopne decyzje o eksperymentowaniu na własnym ciele i duszy.
Ucieczka od dojrzałości
Bywa, że wybór, ulga i przyjemność związane z nowym partnerem czy partnerką są próbą uniknięcia pojawiających się w dotychczasowym związku oczekiwań i narastających pragnień. Trwały związek może coraz wyraźniej domagać się zobowiązań, lojalności, przestaje być wyłącznie radosny. Czego innego oczekujemy po miesiącu znajomości, czego innego na półrocze, jeszcze czegoś innego po roku. Zdecydowana większość ludzi jest w stanie sprostać tym oczekiwaniom, uważając je za naturalne i zrozumiałe. Jednak jakaś, coraz bardziej widoczna, część osób reaguje paniką na perspektywę zobowiązań i wszystkiego, co mogłoby być trwałe. Taka postawa wynikać może z wielu źródeł. Jednym z nich jest lęk. Wydaje się, że w kulturze permisywnej (gdzie wiele – jeśli wręcz nie wszystko – wolno) można ukształtować osobę nieodpowiedzialną za swoje wybory i bardziej skoncentrowaną na sobie, na swoim komforcie i egocentrycznych pragnieniach, niż na relacji i trosce o drugą osobę. Taki profil psychologiczny sprzyja częstej zmianie partnerów. „Jeśli pokażą się zobowiązania, pora uciekać, inaczej wpadnę w pułapkę”.
Odpłata za zdradę
Wiele osób sądzi, że wyzwoli się z poczucia krzywdy, jeśli „odpłaci” tą samą monetą. Jeśli też zdradzi! Opuści. Im silniejsze upokorzenie, tym silniejsze odreagowanie emocjonalne. Poszukiwanie partnerów seksualnych ma w tej sytuacji wydźwięk zemsty. Życie pokazuje, że odpłata za krzywdę jest jednym z najgorszych pomysłów życiowych, choć początkowo daje smak satysfakcji i zwycięstwa. Odpłata tym samym może być spustem dla gry w „moje lepsze”. Już nikt nikomu nie wierzy. Bo przecież partner z kolei znów może odbić piłeczkę, jeszcze mocniej i wyżej. Co dalej? Zawody? Bywa i tak. Znam uczty dwojga polegające na podbijaniu piłeczki w nieskończoność. Ten rodzaj napędu czasem doprowadza parę do terapii. Niekiedy prowadzi do swoistego samozniszczenia w obszarze godności osobistej.
Odwet za nadmierną kontrolę
Zdrada może być wyrazem frustracji i agresji wobec nadmiernie kontrolującego partnera. Jeden z partnerów myśli: Nie szanujesz mnie jako osoby, ograniczasz moje prawa, traktujesz mnie jak kogoś gorszego od siebie. I do tego jesteś silniejszy/silniejsza. Zależę od ciebie materialnie. Potrzebujesz służącej (w wersji męskiej: potrzebujesz tylko moich pieniędzy), ja się nie liczę. Boję się przeciwstawić ci się jawnie. Jak zwykle wyjdzie na twoje. Powiesz: masz się słuchać, jak będziesz grzeczna/grzeczny, to może pozwolę ci…, kupię ci…, dostaniesz… Czujesz się słabszy/słabsza. Tam gdzie jest przykrość, krzywda lub bolesne upokorzenie, a też ograniczenie swobody osobistej, może uruchomić się wściekłość, która zamieniona w odwet znajdzie ujście w postaci zdrady.
Z lęku przed porzuceniem
Nie wszyscy oczekują stałości i czują się bezpiecznie w związku. Niektórzy przeciwnie – nastawieni są na ryzyko i niepewność, przekonani, że wśród ludzi króluje egoizm, rywalizacja, emocjonalny szantaż i manipulacja, również w stosunkach małżeńskich i rodzinnych… Wszystkie te elementy w różnych kombinacjach mogą sprawić, że najlżejszy sygnał niewystarczającej adoracji lub braku uwagi ze strony partnera może rozpętać burzę emocjonalną u jednej strony lub u obu. W subiektywnym świecie osoby zaczyna królować przekonanie, że aktualny związek już nie ma szans. Lepiej być bezpiecznym i samotnym, niż ciągle czujnym. Zmiana partnera na kogoś bardziej stabilnego – o ile wariant taki wchodzi w grę – jest pociągającą alternatywą. Kiedy osoba jest przekonana, że jest zdradzana lub że za chwilę tak może się stać, otwiera się w niej pokusa, by odstąpić od aktualnego związku, chronić spokój. I doznać komfortu… z innym. Niestety, niepewność i obawa, że jest się zdradzanym, znów wraca, co oznacza kolejną odsłonę z innym już partnerem. Lęk w relacji trudno wyciszyć i odsunąć.
Dla wolności osobistej
Są ludzie, którzy w neurotyczny zaiste sposób traktują ideę wolności osobistej, również tę w przestrzeni seksualnej. „Jesteśmy z sobą, lecz wolni”. W środowiskach osób kultywujących taką bezwarunkową wolność osobistą trudno liczyć na jakąkolwiek stałość w parze. To kwestia ideologii życiowej. Aktualne czasy są przyjazne kulturze wolności osobistej i niezależności. Jednak jako psychoterapeuta – ku własnemu zdumieniu – częściej teraz niż kiedyś spotykam się z bezwarunkowym standardem lojalności i utrzymania związku.?
http://www.charaktery.eu/