Jak twierdzi minister do spraw kryzysu klimatycznego i obrony cywilnej, Wasilis Kikilias, większość z ponad 660 pożarów które wybuchły w lipcu w Grecji wybuchła nie z przyczyn naturalnych a przez działalność ludzką. Dodał też, że kraj po raz pierwszy od dwóch tygodni nie znajdował się w stanie wysokiego zagrożenia pożarowego.
Podczas krótkiego przemówienia dla prasy Kikilias opisał sytuację jako „trudną”. Pożary w Grecji to nic nowego, jednak ten rok pod tym względem miał różnić się „wysokimi temperaturami” i „silnymi wiatrami”.
„Nigdy wcześniej nie mieliśmy mapy wysokiego ryzyka przez tak wiele dni z rzędu, w tak wielu regionach” – powiedział.
Jak podał minister, z około 660 pożarów większość została ugaszona, z wyjątkiem 10, w tym tych szalejących na Korfu i Rodos.
“Zdecydowaną większość pożarów trawiących kraj wywołali ludzie, czy to z powodu zaniedbania czy intencjonalnie przez podpalenie.” Kikilias poinformował też, że 74 ludzi odniosło obrażenia a 3 straciła życie (liczba ta nie dotyczy pilotów strażackich którzy rozbili się o zbocze wzgórza podczas gaszenia ognia na Eubei).
Minister następnie podkreślił, że zmiany klimatyczne nie odejdą i priorytetem dla rządu Grecji jest nieść pomoc poszkodowanym, a także rozpoznanie przyczyn i błędów oraz dostosowywanie polityki na wszystkich poziomach, aby sprostać nowej rzeczywistości.
Podczas środowego spotkania z prezydent Grecji Kateriną Sakellaropoulou, premier Kyriakos Mitsotakis powiedział, że „kryzys klimatyczny może być rzeczywistością, ale nie może być wymówką”, dodając, że wysiłki powinny teraz skupić się na dostosowaniu polityki zapobiegania pożarom.
opr. Magdalena Bonawenturska