Grecki minister do spraw migracji Janis Muzalas przyznał dziś, że od sierpnia podwoił się napływ migrantów na greckie wyspy. Oskarżył też Unię Europejską, że spóźnia się z wywiązaniem się z obietnic wobec Turcji, co negatywnie wpływa na unijno-tureckie porozumienie w sprawie migracji.
Grecki minister zaznaczył, że kiedy nie wieje silny wiatr, na wyspy we wschodniej części Morza Egejskiego przybywa od 160 do 180 osób. Duże skupienie imigrantów w lokalnych ośrodkach spowodowało, że znów powstały tam trudne warunki. Janis Muzalas dodał, że grecki rząd próbuje znaleźć rozwiązanie problemu, ale zwiększony napływ migrantów trwa. Tłumaczył, że sytuacji nie poprawi przewiezienie przybyszów do Grecji kontynentalnej, bo to zachęci innych, aby przybywali na wyspy. Dodał, że w ten sposób Grecja znajdzie się w tym samym punkcie, w którym była w 2015 roku. Wtedy na wyspy docierało nawet kilka tysięcy osób dziennie.
Janis Muzalas podkreślił jednocześnie, że fałszywe są twierdzenia, iż stan ten wpływa negatywnie na turystykę. Zapowiedział też zmiany w procedurze azylowej, co pozwoli na jej przyśpieszenie. Migranci, którzy przybywają na greckie wyspy, masowo składają tam podania o azyl i czekają na ich rozpatrzenie. Znacznie opóźnia to ewentualne deportacje.
W ubiegłym roku z greckich wysp Lesbos, Chios, Kos, Leros i Samos przetransportowanych zostało do Grecji kontynentalnej 27 tysięcy migrantów. Znaczna ich część należała do grup, które są pod szczególną ochroną. Chodzi głównie o niepełnosprawnych, rodziny z dziećmi i nieletnich.
IAR/Beata Kukiel-Vraila, Ateny/em/sk