Coraz więcej migrantów z Afryki dociera do greckich wysp. Wśród migrantów nie brakuje osób z Ameryki Południowej, a maleje liczba tych, którzy mają szansę otrzymać status uchodźcy. Nowym fenomenem są też „nieletnie panny młode”.
W grudniu, mimo trudnych warunków atmosferycznych, na greckie wyspy Lesbos, Chios i Samos przybyło prawie 1300 migrantów. Niewielu było wśród nich Syryjczyków, mniej było też obywateli Iraku czy Afganistanu. Nowo przybyli migranci pochodzili między innymi z Nigerii, Kongo, Maroko, Kamerunu, Sierra Leone, a nawet Wenezueli i Jamajki.
Zdaniem funkcjonariuszy oznacza to, że przemytnicy zaczynają gromadzić na tureckim wybrzeżu migrantów z całego świata. Osoby te mają małą szansę na uzyskanie statusu uchodźcy, z kolei procedura odesłania ich do krajów pochodzenia jest skomplikowana i wymaga dwustronnych umów, których podpisanie nie jest łatwe.
Innym problemem jest pojawienie się na greckich wyspach nieletnich dziewcząt bez opieki, które podczas przeprawy do Europy poślubiły pełnoletnich mężczyzn. Małżeństwa takie nie są uznawane w Unii Europejskiej, a jednocześnie dziewczęta te nie mogą być uznane w Grecji za nieletnie pozbawione opieki. W całym kraju zanotowano 70 takich przypadków.
W Grecji utknęło już ponad 62 tysiące migrantów. Ponad 11 tysięcy przebywa na wyspach we wschodniej części Morza Egejskiego.
IAR/Beata Kukiel-Vraila/Ateny