Przepychanki w pracy przy klimatyzatorze to dla wielu temat dobrze znany. Jednym klima przeszkadza, inni nie wyobrażają sobie bez niej życia. Przeciwnicy obawiają się przede wszystkim tego, że się przeziębią. Czy słusznie…? Słusznie! Klimatyzacja sprzyja infekcjom. Bo używamy jej źle.
Jedno z badań porównujące niemal tysiąc pracowników biur klimatyzowanych i nieklimatyzowanych dowiodło, że ci pierwsi znacznie częściej zwalniają się z pracy z powodu infekcji górnych dróg oddechowych i częściej z zakażeniem gardła, nosa i uszu bywają w gabinetach lekarskich.
Warto wiedzieć, że to nie zimne powietrze z klimatyzatora powoduje chorobę. Klimatyzacja sprzyja infekcjom na kilka sposobów. Zanim o nich, obalmy najpierw popularny mit. Podobnie jak w przypadku zachorowań zimą, niska temperatura nie jest przyczyną infekcji. Nazwa „przeziębienie” to nazwa myląca, bo powodem nie jest zmarznięcie, a wirusy.
1. Klimatyzacja może pośrednio wpływać na rozwój infekcji, bo wysusza powietrze, a przy okazji śluzówki nosa, zatok i spojówek. Przez to łatwo o podrażnienia, stany zapalne i co najgorsze – osłabienie naturalnej bariery ochronnej nosa i gardła przed wirusami i bakteriami (dowiodły tego m.in. badania Uniwersytetu w Cardiff w Walii). Wówczas mikroby szybko korzystają z dogodnych warunków, przedostając się do organizmu. Sposobem na to mogą być na przykład inhalacje i wietrzenie pomieszczeń.
2. Zbyt duża różnica temperatur to kolejny proprzeziębieniowy efekt działania klimy. Kiedy na zewnątrz panuje 30-stopniowy upał, a my nagle wchodzimy do pomieszczenia o temperaturze 20 stopni, to oprócz szoku termicznego, grozi nam znów osłabienie odporności. Naczynia krwionośne kurczą się gwałtownie, do tkanek nosa i gardła dociera mniej krwi, ale i komórek odpornościowych, a to skutkuje czasowym osłabieniem odporności miejscowej. Przebywającym tam wirusom i bakteriom łatwiej się rozmnożyć i zaatakować. Pewne badanie pokazało, że szczególnie narażeni są alergicy. Obserwowano u nich problemy z oddychaniem, cieknącym nosem i łzawieniem po przebywaniu w klimatyzowanych pomieszczeniach. Eksperci podają, że różnica temperatur powinna być jak najmniejsza, a już na pewno nie powinna przekraczać 10 stopni Celsjusza.
Jak dodatkowo zauważa prof. Ron Eccles, kierownik Common Cold Centre na Uniwersytecie w Cardiff, popełniamy duży błąd, wchodząc do klimatyzowanego pomieszczenia w wilgotnych ubraniach. Radzi, by wcześniej pozostać chwilę w cieniu i dać możliwość wyparowania potu, którego zadaniem jest chłodzenie organizmu. W przeciwnym razie odzież będzie schła wolniej, a my łatwiej nabawimy się kataru.
3. I wreszcie, klimatyzacja źle czyszczona i dezynfekowana sama staje się siedliskiem drobnoustrojów i grzybów. Te wraz z wydmuchiwanym powietrzem trafiają do ludzkich nosogardzieli i tam już podstępnie działają. Dlatego instalację powinniśmy czyścić regularnie, każdego roku. Warto pamiętać, że w samochodzie przed dojechaniem do celu klimatyzację należy wyłączyć i używać przez pewien czas zwykłego nawiewu w celu jej osuszenia. Ten prosty sposób zminimalizuje szanse na rozwój grzybów.
Żeby nie było tak już całkiem na „nie”, dobre słowo na koniec. Klimatyzacja to nie żaden diabelski wynalazek. Dobrze wykorzystana może nawet ratować życie, tak jak to się dzieje na wielu oddziałach pooperacyjnych, gdzie ogranicza rozwój zakażeń wewnątrzszpitalnych. A my, skoro jej nie unikniemy, to chociaż zadbajmy o nasze zdrowie na tyle, na ile możemy.