Kryzys najmocniej uderza w młodych Europejczyków – wychowanych w dobrobycie, wolnych od wojen i reżimów, o europejskiej tożsamości. Czy bezrobocie młodzieży mocno nadszarpnie ideę Unii Europejskiej?
Kiedy premier jednego z państw-założycieli UE, Mario Monti, ogłasza publicznie, że współczesne pokolenie młodych Włochów jest „pokoleniem straconym”, należy niewątpliwie uznać to za porażkę demokracji wobec światowego kryzysu finansowego. Gdy 50 lat temu ojcowie Unii Europejskiej mozolnie wypracowywali integracyjny sukces, nikomu nie przyszło do głowy, że w przeciągu następnego półwiecza system, mający okazać się nowatorskim rodzajem gospodarczego, społecznego i politycznego umocnienia, będzie przechodził tak głęboki i zagrażający Wspólnocie kryzys. Dlaczego gdy w dorosłe życie wchodzi pokolenie lat 90 – pierwsza generacja wolna od wojen i reżimów, o europejskiej tożsamości – zawodzą mechanizmy prawno-kontrolne i Europa stoi na skraju przepaści?
Bezrobocie młodzieży, a stracone pokolenie
Trudno nie zgodzić się z premierem Włoch, kiedy przychodzi do analizy włoskich wskaźników ekonomicznych. Według nich wśród pokolenia dwudziestolatków aż 36% nie znajduje zatrudnienia i zasila rzesze bezrobotnych – jest to wynik zatrważający i rekordowo wysoki. Od początku roku wskaźnik bezrobocia wśród młodzieży wzrósł o ok. 7 punktów procentowych, co największa włoska lewicowa centrala związkowa Cgli określiła „dramatycznym kryzysem narodowym”.
Niestety problem nie ogranicza się do samych Włoch, ale do całego południa Europy. Grecja może w przyszłym miesiącu opuścić strefę euro, Hiszpania rozważa możliwość ubiegania się o pełen pakiet ratunkowy. Średnio 20% młodych Europejczyków pozostaje bezrobotnych, w Hiszpanii i Grecji odsetek ten wynosi aż 52%. A może być jeszcze gorzej – w ostatnich dniach rząd Grecji zapowiedział kolejne zwolnienia, mające dotknąć głównie pracowników sektora publicznego – pracę ma stracić aż 30 tys. zatrudnionych.
Młodzi gniewni
W jaki sposób młodzi ludzie odpowiadają na kryzys? Oburzeniem. W ciągu ostatniego roku w większości krajów Europy młodzi wchodzący na rynek pracy organizowali protesty przeciwko państwowym i unijnym sposobom walki z recesją, brakowi „autentycznej” demokracji, kapitalizmowi, bezrobociu młodzieży. „Oburzeni” twierdzą, że politycy, którzy powinni słuchać głosu społeczeństwa, zamiast tego „są na usługach elit finansowych” i ignorując wolę większości działają na rzecz niewielu.
Pytaniem pozostaje: czy zamiast okupować europejskie stolice, toczywszy walkę przeciwko nierównościom społecznym i cięciom budżetowym, młodzi ludzie nie powinni raczej skierować swoich pretensji przeciwko Brukseli i domagać się dalekoidącej i szybkiej integracji gospodarczej? I czy „oburzeni” południowcy nie powinni skupić się przede wszystkim na wzywaniu do solidarności chociażby młodych Niemców?
Jak pokazują dane Eurostatu, to właśnie w Niemczech bezrobocie wśród młodzieży jest najniższe w całej Unii – oscyluje wokół 8%, co jest wynikiem śmiesznie niskim przy 22% unijnej średniej.
Co na to Unia?
3 miesiące temu Komisja Europejska zapoczątkowała inicjatywę mającą wspomóc młodych ludzi w wejściu na rynek pracy. Opiera się ona przede wszystkim na wsparciu młodzieży w znalezieniu zatrudnienia w innych państwach członkowskich i ma na celu zmniejszenie bezrobocia w Unii. Działania podjął również Parlament Europejski – w swojej rezolucji, która docelowo ma stopniowo zwalczyć kwestię bezrobocia młodzieży, zaproponował chociażby opracowanie „europejskiego planu inwestycyjnego”, by tworzyć nowe miejsca pracy, czy otworzenie „europejskiej gwarancji na rzecz młodzieży”, która ma ograniczyć czas pozostawania bezrobotnym do maksymalnie 4 miesięcy.
Kapitulacja demokracji?
Pomimo podjęcia przez Unię określonych działań, nastroje w dalszym ciągu się nie polepszają, a obywatele histerycznie apelują do europejskich przywódców o jak najszybsze zorganizowanie szczytu ratującego przyszłość młodych. Podczas gdy Europa wydaje się skupiać wyłącznie na próbach ratowania banków i krajów, obok rozgrywają się dramaty społeczne, za które być może przyjdzie zapłacić znacznie większą cenę, niż miliardy, które wyłożone zostaną na instytucje finansowe. Obawy o dewaluację i zatracenie kapitału młodzieży są coraz większe – brak europejskiej solidarności może niestety prowadzić do poważnych przemian politycznych. Obecna atmosfera w Europie może bowiem sprzyjać sytuacji, w której do władzy dojdą najbardziej ekstremistyczne ugrupowania – a to stwarza dramatyczne zagrożenie dla całej Unii Europejskiej. Populizm, skrajne ideologie i dochodzące do tego czynniki ekonomiczne – wszystko to tworzy grunt podatny dla kolejnego kryzysu – tym razem w świecie wartości. A to ostatnia rzecz, jakiej „straconemu pokoleniu” teraz potrzeba.