Przy szkoleniu nauczycieli duży nacisk kładzie się na diagnozę stylów uczenia się ucznia. Problem w tym, że nie do końca wiadomo, co to tak naprawdę oznacza. Zawodne są też narzędzia, które pedagodzy wykorzystują do diagnozy.
„Jak dotąd nie do końca wiadomo, czym ten „styl” jest. Określenie to używane jest w przeróżnych nieraz odmiennych i niemających ze sobą związku znaczeniach. (…) „Styl” może odnosić się do „preferencji sensorycznych” w uczeniu się (wzrok, słuch, czucie głębokie) lub do aktywności podejmowanej w procesie uczenia się (doświadczenie, obserwacja, myślenie logiczne, testowanie w praktyce)” – pisze Tomasz Garstka, podkreślając, że nie ma zgody, czym w ogóle jest styl uczenia” – „Gdy goszczę na radach pedagogicznych ze szkoleniami, niemal zawsze dowiaduję się, że wcześniej w tej szkole odbyło się „szkolenie ze stylów uczenia się i nauczania” . Nauczyciele zostali wyposażeni w „narzędzia”, które pozwalają zidentyfikować styl uczenia się u uczniów. Niestety te, które mi pokazywano, nie spełniają wymagań narzędzi psychometrycznych” – zauważa autor.
Ma tu na myśli przede wszystkim ankiety, które wypełniają uczniowie. Część opiera się na identyfikacji typów osobowości lub rodzajów inteligencji, co według autora niekoniecznie znajduje zastosowanie przy ocenie, jak uczeń przyswaja wiedzę. Nie bez znaczenia jest też fakt formułowania kwestionariuszy.
„Osoba badana [wypełniając ankietę – red.] będzie starała się zapewne zachować swój spójny obraz i wybierać spójne odpowiedzi, w związku z tym łatwo ją „zaetykietować” jako wykazującą określony styl uczenia się.(…) Na dodatek osoby badane mogą udzielać w kwestionariuszach odpowiedzi zgodnych z potrzebą aprobaty społecznej, a więc wedle wyobrażenia na temat tego, co pozwoli im dobrze wypaść w oczach innych” – podkreśla Tomasz Garstka. Dodaje także, że sam fakt, że ktoś preferuje jakiś zmysł przy uczeniu się, wcale nie oznacza, że jest to dla niego najlepsza metoda przyswajania wiedzy.
Dużo miejsca poświęca „kinestykom”, czyli osobom, które – według powszechnej opinii – skutecznie przyswajają wiedzę tylko będąc w ruchu.
„Wielu nauczycieli próbowało mnie przekonać, że niektóre dzieci potrzebują ruchu, gdy się uczą. W przeciwnym razie nie mogą się skoncentrować. Jest oczywiście lepsze i prostsze wyjaśnienie takiego zachowania. Potrzeba ruchu może wynikać z cech temperamentalnych dzieci. Dane dziecko może mieć wyższe od rówieśników zapotrzebowanie na stymulacje i uwięzienie go w ławce, ograniczenie swobody po prostu utrudnia mu koncentrację na monotonnych dla niego sposobach uczenia się. Ruch oczywiście uruchamia czucie głębokie, ale nie jest to „styl uczenia się”. Mimo to np. za pośrednictwem internetu można kupić nawet opatentowany sprzęt do marszu w miejscu lub jazdy na rowerku stacjonarnym, które po połączeniu z pilotem i ekranem mają zapewniać „efektywne uczenie się w ruchu”. Jednak dowodów na efektywność brak.” – podkreśla Garstka.
A zatem do stylów uczenia i narzędzi służących do ich identyfikacji należy podchodzić z dużą dozą sceptycyzmu, nie ma bowiem rzetelnych badań, które potwierdzałyby, że dostosowanie stylów nauczania do stylów uczenia się ma wpływ na wyniki edukacyjne.
Niemniej, jak podkreśla autor, nauczyciel ma wpływ na kształtowanie strategii uczenia się uczniów, co może przynieść zmiany na lepsze.
Źródło: www.oswiata.abc.com.pl