Bokser ze Śląska, dla którego sport od dziecka odgrywał ogromną rolę. Jego historia pokazuje, że sport może być nie tylko pasją, ale również mostem łączącym różne kultury i ludzi z odmiennych środowisk. Obecnie mieszka w Atenach, gdzie pracuje jako trener w klubie bokserskim i poszukuje sposobów na rozwijanie swojej dyscypliny, czerpiąc korzyści z wielokulturowości. Sam mówi: „(…) każda porażka to lekcja, która uczy pokory i daje szansę na rozwój. Kiedy ciężka praca nie wystarcza, najważniejsze jest wyciągnąć wnioski i nie poddać się.” W rozmowie Wojciech Rutkowski opowiada o swoich korzeniach, doświadczeniach zdobytych w Polsce i Grecji oraz o tym, co sprawiło, że boks stał się jego życiową drogą.
Pochodzisz Pan z Gliwic, gdzie stawiał Pan pierwsze kroki w boksie. Czy to miejsce będzie dla Pana zawsze szczególnie bliskie?
Gliwice zawsze będą dla mnie wyjątkowe, bo to tutaj zaczęła się moja przygoda z boksem. W tym mieście dorastałem, trenowałem i spędziłem młodzieńcze lata, zdobywając doświadczenia, które kształtowały mnie nie tylko jako sportowca, ale także jako człowieka. To tam nauczyłem się dyscypliny, pokory i wytrwałości, a każdy trening i walka na ringu budowały moje fundamenty. Choć teraz mieszkam w Atenach, Gliwice są częścią mnie. Zawsze, gdy mogę odwiedzić rodzinne strony, robię to z radością i sentymentem.
Jak wspomina Pan czas spędzony w Polsce? Czy czasem brakuje Panu ojczyzny i rozważa Pan powrót?
To był okres pełen emocji, pasji i rozwoju. Wspominam tamte chwile z sentymentem – pierwsze kroki na ringu, zmagania, które kształtowały mnie jako sportowca. Brakuje mi czasami Polski, zwłaszcza tej codzienności, której nie da się odtworzyć za granicą – rodzinnych spotkań, polskiej kuchni, świątecznych tradycji. Co do powrotu – nigdy tego nie wykluczam. Mimo że w Grecji mam swoje życie i karierę, Polska zawsze będzie miejscem, do którego mogę wrócić.
Dlaczego zdecydował się Pan na wyjazd i dlaczego akurat Ateny zdobyły Pana serce?
Decyzja o wyjeździe wynikała z potrzeby zmiany i poszukiwania nowych wyzwań. Czułem, że potrzebuję bodźca do rozwoju, a Ateny przyciągnęły mnie kulturą, historią i duchem olimpijskim, co było dodatkową inspiracją. Grecja oferowała mi przestrzeń do rozwoju zarówno jako zawodnik, jak i trener, a to miasto szybko stało się moim drugim domem.
Czy łatwo było podjąć tę decyzję i przystosować się do nowego otoczenia?
Podjęcie decyzji o wyjeździe było trudne. Opuszczenie kraju, rodziny i przyjaciół to duże wyzwanie, zwłaszcza gdy nie zna się przyszłości. Przystosowanie się do nowej kultury i języka wymagało czasu, ale z pomocą lokalnych ludzi oraz Polonii udało mi się tu zadomowić. Teraz czuję się w Atenach jak u siebie.
Czy, będąc w Atenach, szuka Pan czasem tej „polskości”?
Zdecydowanie tak. Żyjąc za granicą, człowiek zaczyna tęsknić za krajem i tradycjami. Spotkania z Polonią pozwalają mi wrócić do korzeni. Słucham polskiej muzyki, oglądam filmy, gotuję tradycyjne potrawy – to małe gesty, które sprawiają, że czuję się bliżej Polski.
Co robił Pan przed rozpoczęciem pracy jako trener? Dlaczego wybrał Pan boks?
Zanim zostałem trenerem, byłem zawodnikiem. Moja pasja do boksu zaczęła się wcześnie, jeszcze w dzieciństwie. Choć w rodzinie nie było tradycji bokserskich, sport zawsze odgrywał ważną rolę. Moi rodzice zachęcali mnie do aktywności fizycznej, ale to ja sam wybrałem boks. Z czasem, kończąc karierę zawodniczą, naturalnie przeszedłem na stanowisko trenera, by móc przekazywać swoją wiedzę młodszym pokoleniom.
Czy prócz boksu pasjonuje się Pan inną dziedziną? Próbował Pan innych sztuk walki?
Boks jest moją największą pasją, ale interesuję się też motoryzacją i gotowaniem. W młodości próbowałem innych sztuk walki, takich jak kickboxing czy zapasy. W kuchni znajduję chwilę wytchnienia, co daje mi radość i satysfakcję na innym poziomie.
Jaki był zamysł przy tworzeniu szkółki? Czy planował Pan od początku angażować zarówno polską, jak i grecką społeczność?
Głównym celem było stworzenie miejsca, gdzie młodzi zawodnicy mogą rozwijać się sportowo i mentalnie. Początkowo koncentrowałem się na polskiej społeczności, ale szybko zauważyłem, że mam wielu uczniów z innych krajów. To skłoniło mnie do bardziej otwartego podejścia i aktywnego łączenia tych dwóch społeczności – polskiej i greckiej.
Jak ocenia Pan swoją szkółkę obecnie? Co jest najważniejsze w pracy trenera?
Jestem dumny z tego, jak działa moja szkółka, ale zawsze jest miejsce na rozwój. Trener nie tylko uczy techniki, ale musi być mentorem, psychologiem i wzorem. Musi rozumieć swoich podopiecznych, znać ich mocne i słabe strony, dostosowywać podejście i stawiać wyzwania.
Jakie cechy powinien mieć dobry trener, a jakie zawodnik?
Dobry trener potrzebuje wiedzy technicznej, cierpliwości i empatii. Zawodnik zaś powinien być zdyscyplinowany, ambitny i otwarty na naukę. Współpraca powinna opierać się na zaufaniu i wzajemnym szacunku, co pozwala obu stronom dążyć do wspólnego celu.
Czy zauważa Pan różnice kulturowe między Polakami a Grekami w podejściu do sportu?
Tak, Grecy często podchodzą do treningu z większym luzem, natomiast Polacy bardziej rygorystycznie. Oba podejścia mają swoje zalety, a różnice kulturowe mogą być atutem, jeśli dobrze się je wykorzysta. Czasem połączenie tych stylów przynosi najlepsze efekty.
Jak ocenia Pan różnice płci w boksie? Czy kobiety spotykają się z nierównością?
W mojej szkółce wszyscy są równi. Kobiety wykazują się taką samą determinacją jak mężczyźni i nie traktuję ich inaczej. Sztuki walki nie znają pojęcia „słabsza płeć” – liczy się charakter, dyscyplina i technika.
Jakie jest Pana podejście do freak fightów i czy towarzyszyłby Pan podopiecznemu w takiej walce?
Freak fighty przyciągają widownię, ale nazywanie ich uczestników „sportowcami” jest uproszczeniem. Sport wymaga lat treningu i poświęceń. Pomógłbym podopiecznemu w przygotowaniach do takiej walki, ale pod warunkiem, że zachowa szacunek do sportu.
Jakie jest Pana największe osiągnięcie, najtrudniejsze wyzwanie i najpiękniejsze zwycięstwo?
Największym osiągnięciem było zdobycie złotego medalu na mistrzostwach Polski. Najtrudniejsze było zaś wrócić do formy po poważnej kontuzji. Najpiękniejsze zwycięstwo to nie tylko wygrana na ringu, ale również momenty, gdy widzę sukcesy moich podopiecznych.
Jak radzi sobie Pan z porażkami?
Porażki uczą pokory i motywują do dalszego rozwoju. Każda przegrana to okazja do refleksji, a w mojej karierze często starałem się traktować je jako motywację do pracy nad sobą i stawania się lepszym zawodnikiem oraz trenerem.
Dziękuję bardzo za rozmowę. Życzę Panu dalszych sukcesów w pracy trenerskiej oraz w rozwijaniu boksu w Atenach!
Dziękuję.
© rozmawiała: Marzena Mawridis