Strona głównaRozmaitościArtykuły i opiniePraca i życie w Grecji okiem polskiej emigrantki

Praca i życie w Grecji okiem polskiej emigrantki

„Rzucić wszystko i przenieść się do Grecji” – ręka w górę, kto choć raz o tym nie pomyślał, beztrosko wylegując się na greckiej plaży. Zazwyczaj przebłysk o zrujnowaniu stabilnego życia znika po wejściu na pokład samolotu do domu. Jeśli jednak ta natrętna myśl nie daje spokoju, można rozpocząć pracę i życie w Grecji z biletem w jedną stronę, czego jestem najlepszym przykładem.

Niemal każdego dnia na forum polskiej społeczności w Grecji pojawia się post z pytaniem o warunki życia w czasach kryzysu. Pytający badają możliwości pracy w Atenach i zastanawiają się nad jej podjęciem. Inni mają dość życia w Polsce, paskudnej pogody w Anglii albo nużącej stabilizacji w Niemczech, choć niedawno pojawił się nawet post rodaka mieszkającego od kilku lat w… Chinach. Powtarzalnym motywem jest zachwyt Grecją po wakacjach, słońce przez cały rok i osobisty sentyment do kraju wszechobecnego błękitu. Ile zapytań, tyle samo indywidualnych historii i przeżyć, które skłaniają ludzi do ruszenia się ze swojej strefy komfortu i rozpoczęcia życia od zera w nowym miejscu. Pytający to zarówno studenci szukający przygód i nowych doświadczeń, ludzie z dużym zawodowym dorobkiem, którzy spokojnie mogliby odcinać kupony od sukcesu, rodziny z dziećmi, samotne mamy, które chcą zacząć życie od nowa i freelancerzy, którzy mogą pracować z dowolnego miejsca na ziemi, ale myślą jednak o jakimś greckim.

Życie w Grecji – portret imigranta

Podobne posty powtarzają się w grupie obcokrajowców w Grecji. Gdyby zaznaczyć na mapie miejscowości, z których wysyłają zapytania, nie byłoby na niej wolnego miejsca. Sama poznałam w Atenach ludzi z każdego zakątka świata, choć przyznam, że najbardziej zaskoczył mnie chłopak z Brazylii i energiczna dziewczyna z Surinamu, która chciała pomieszkać w Europie przez kilka miesięcy. Spędziła ich tutaj już kilkanaście i zamierza kontynuować grecką przygodę. Jest także obieżyświat i poliglota ze Nowego Jorku, doskonale wykształcona trzydziestolatka z Princeton, pracująca dla organizacji pozarządowych, i dziennikarka z Turcji, pracująca w międzynarodowej korporacji. Jest i Polka wychowana w Szwecji, która ku rozpaczy rodziców zamieniła skandynawski styl życia na greckie “siga, siga” piętnaście lat temu i nie żałuje tej decyzji. Takich osób jest znacznie więcej. Tylko w mojej firmie pracuje w Grecji ponad osiem tysięcy ludzi – 91 narodowości operujących 36 językami. Dla wielu Grecja oznaczała możliwość zmiany warunków życia na lepsze, ale dla zdecydowanej większości osób jest świadomym życiowym wyborem. Ryzykownym w dobie ekonomicznego kryzysu, często niezrozumiałym, wręcz głupim dla otoczenia w ojczystych krajach i na tyle ciekawym, że brytyjska telewizja zamierza wyprodukować program o swoich rodakach w Grecji.

Grecja: miłość od pierwszego wejrzenia

Jestem też wreszcie ja – zakochana w Grecji od pierwszego wejrzenia siedemnaście lat temu, choć – jak to bywa z miłością – nic tego nie zapowiadało.

To miały być kolejne wakacje z tatą, dla nastolatki przerwa od rówieśników, koncertów i wszystkiego, czym zajmowała się młodzież w zamierzchłych, przedinternetowych czasach. Grecka wioska na Półwyspie Chalcydyckim nie wyglądała w zestawieniu rozrywek dla nastolatków zbyt imponująco. Niewiele ponad tysiąc mieszkańców, charakterystyczna, biała kapliczka jak z pocztówki, jeden deptak z kilkoma tawernami, barami i sklepikami. Plaża kilka kroków od naszego domu na niewielkim wzniesieniu. Skorzystaliśmy z gościnności znajomego taty, Niemca. Bez znajomości niemieckiego i ku rozpaczy targającego walizki taty zabezpieczyłam się więc przed nudą kilkoma kilogramami książek. Jedna z nich przyniosła mi znajomość na pustej plaży, gdy zapytała mnie o nią po polsku piękna, wysoka blondynka z dwoma uroczymi chłopcami. Wyobrażacie sobie nasze zdziwienie? Okazało się, że wieść o turyście-Polaku z córką szybko się rozniosła i dotarła do rodaków w wiosce. Następnego dnia miałam już koleżankę i kolegów w swoim wieku, a trzy tygodnie później wyjeżdżałam z żalem i wspaniałymi wakacjami do kolekcji wspomnień. Wróciliśmy za rok – i wracaliśmy już zawsze…

Praca w Grecji – początki

Sama Grecja jest jednak pogrążona w kryzysie (zresztą właśnie z greki pochodzi to słowo), torpedującym mój pomysł na emigrację. Zrozumiałam jednak, że raczej nie czeka mnie życie wieczne umożliwiające doczekanie się końca tego właśnie kryzysu. „Trzeba zacząć research i sprawdzić, czy są szanse na rozsądną pracę” – postanowiłam. Znalazłam drzwi, zapukałam z CV wysłanym z Warszawy trochę na próbę. Udało się i… zrezygnowałam. Chyba za szybko i za łatwo poszło, zwyczajnie zabrakło mi odwagi. Zajęłam się „właściwym życiem”, ciekawymi projektami zawodowymi i żałowaniem, że jednak nie spróbowałam. Rok później, z pełną świadomością konsekwencji, wysłałam CV ponownie. Przeszłam intensywny proces rekrutacyjny i cztery dni później wylądowałam w Atenach…

Cały artykuł można przeczytać na stronie: https://www.rkantor.com/newsy/n/praca-i-zycie-w-grecji-okiem-polskiej-emigrantki/

Autor: Karolina Markiewicz

NAJNOWSZE

KUCHNIA

Informacje polonijne