Po każdym ataku terrorystycznym dokonywanym przez muzułmańskich fanatyków, zawsze czytam i słucham wielu opinii lewicowców, Arabów i innych muzułmanów różnego pochodzenia etnicznego, które są zawarte w kilku słowach „Ci z Zachodu są źli a dżihadziści, jeśli nie są dobrzy to przynajmniej cierpiący przez Zachód i dlatego robią to, co robią”. Pogląd ten jest bardzo popularny, tak jak i inny należący do tych, którzy kiwając palcem mówią: „Martwicie sie o tych, co zginęli w Belgii czy we Francji, ale nie o tych, co giną w Syrii, Iraku czy Turcji.” Na pewno usłyszymy też inne wymówki lewicowców, typu „biedni” muzułmanie mieli problemy psychiczne czy depresję i dlatego zabili ludzi na ulicach miast zachodnioeuropejskich.
Odpowiedzialność za wiele straszliwych masakr w całej historii ponosi w takim samym stopniu Zachód jak i Wschód. Ludzie są ludźmi i zawsze walczyli z wielu powodów czy wymówek – religii, aby rozszerzyć granice państw czy dla korzyści ekonomicznych. Paranoiczni krwiożerczy zabójcy (i owce gotowe pójść za nimi) są wszędzie. Historia i zderzenie cywilizacji mówi nam, że konflikt Wschodu i Zachodu istnieje już od 2500 lat, począwszy od grecko-perskich wojen.
Ale jest coś, co jest osobliwością, niepowtarzalnością i przywilejem Zachodu: chodzi o sekwencję działań społeczno-historycznych, które zaczynają się w starożytnej Grecji i ponownie w średniowieczu, począwszy od Europy. Jest to jedyna sekwencja, która może rzutować na projekt wolności indywidualnej, zbiorowej autonomii, krytyki i samokrytyki. To coś, czego nie rozumieją albo udają, że nie rozumieją lewicowi intelektualiści, politycy i dziennikarze, którzy uwielbiają oskarżać tylko cywilizacje zachodnią „głaszcząc” przy tym regresywny i autorytarny islam wraz z innym cywilizacjami.
Na Zachodzie mamy możliwość (przynajmniej większość z nas) do potępienia totalitaryzmu, kolonializmu, niewolnictwa Murzynów, eksterminacji Indian w Ameryce. Krytyka ta nie jest przywilejem lewicy, lecz każdego rozsądnego człowieka, który wychował się w zachodnim społeczeństwie. Raczej nie znajdzie nikt kogoś, kto zaprzecza lub usprawiedliwia działania konkwistadorów w Nowym Świecie, ludobójstwa Niemców w Namibii na początku XX wieku, działania hiszpańskiej inkwizycji itd. Większość ludzi Zachodu nie usprawiedliwia nawet interwencji niektórych krajów NATO w Libii czy Iraku, bo mamy zdolność do rozumienia błędów ich polityki zagranicznej.
Ale nie widzę potomków Azteków, Arabów, Indian, Rosjan, Turków, Chińczyków z podobną samokrytyką. Zamiast tego widzę, że nawet dzisiaj Japończycy zaprzeczają zbrodni popełnionych w czasie II wojny światowej, podobnie jak Turcy negują ludobójstwo dokonane na Ormianach. Rosjanie są dumni z Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w latach 1941-1945, ale gdy powiesz im o Wielkim głodzie na Ukrainie (Hołodomor), Katyniu, Sojuszu Hitlera i Stalina w 1939 roku, o Syberii i gułagach, będą gwizdać obojętnie lub będą powtarzać różne wymówki Stalinizmu.
Arabowie nieustannie skarżą się, że za wszelkie zła, które ich dotykają, nędzę, brak demokracji, zatrzymanie rozwoju ich cywilizacji itd. odpowiedzialny jest kolonializm Europejczyków.
Jednak kolonializm Europejczyków w kilku krajach arabskich trwał co najwyżej jeden wiek (np, Algieria, 1830-1962). Ale ci sami Arabowie przed kolonizacja Europejczyków byli przez pięć wieków pod jarzmem Turków. Turecka dominacja na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej rozpoczyna się w XVI wieku, a kończy w 1918 roku, lecz Arabowie czy lewicowcy nigdy nie wypowiadają się na ten temat ani nie narzekają (pomimo tego, że Arabowie nie czują sympatii wobec Turków).
Jednak rozwój cywilizacji arabskiej zatrzymał sie w XII wieku, czyli przed wieloma wiekami. Wtedy, gdy nie mogło być mowy o ekspansji i imperializmu Zachodu (chociaż lewicowcy będą się błędnie upierać przy tym, iż krucjaty był prototypem zachodniego imperializmu). Ale rzeczywistość jest inna. To Islam żyje we własnym średniowieczu od prawie tysiąca lat.
Ponadto sami Arabowie byli imperialistami i opierali się na podboju, eksterminacji i mniej lub bardziej okrutnej islamizacji na podbitych terenach . W Egipcie w VI wieku nie było Arabów, jak rowniez nie bylo ich w Libii, Algierii, Maroko, Syrii itd. Dzisiejsi Arabowie zamieszkujący tamtejsze tereny są potomkami zdobywców, którzy podbili te kraje i wprowadzili pokojowo lub przemocą własną religię. Ale nie widzę jakiejkolwiek krytyki tych wydarzeń w świecie arabskim, ani też wśród lewicy na Zachodzie. Oprócz Arabów, inne państwa muzułmańskie były również imperialistyczne i zazwyczaj nie są one krytykowane. Nie jest krytykowany islamski podboj Indii – prawdopodobnie najbardziej krwawa historia w historii. Przy współczesnym szacunku, populacja na subkontynencie indyjskim została zmniejszona o prawie 80 milionów między X a XVI wiekiem, z powodu muzułmańskich masakr. Nie jest również krytykowany turecko-islamski imperializm, któremu kres został położony w 1683 roku przez husarie króla Sobieskiego. Była zbawieniem dla ludzkości, przewagą Zachodu nad despotycznym Wschodem w tamtym krytycznym dniu w Wiedniu, gdzie zmieniły sie losy świata jaki jest nam znany dziś.
W podobny sposob lewicowcy mówią oczywiście o handlu czarnymi niewolnikami przez Europejczyków (od XVI wieku), ale nigdy nie wspominają o fakcie, że handel niewolnikami i systematyczne zniewolenie Murzynów w Afryce rozpoczeli Arabscy kupcy (począwszy w XI-XII wieku), przy współudziale – zgodzie afrykańskich królów i wodzów plemiennych. Nie możemy również zapominać, że przez długi czas, aż do początku XVIII wieku, Tatarzy na Krymie utrzymywali się z ogromnego handlu niewolnikami z Imperium Osmańskim i Bliskiego Wschodu, eksportując około 2 miliony niewolników z Rzeczypospolitej i Rosji w okresie XV-XVIII wieku. Również zwolennicy politycznej poprawności nie wspominaja o fakcie, że niewolnictwo nie zostało zniesione spontanicznie w żadnym z krajów islamskich i że w niektórych z nich istnieje nawet dzisiaj, np. w Jemenie. To właśnie Zachód wystąpił z inicjatywą zniesienia niewolnictwa, nie należy o tym zapominać.
Nie chcę w żaden sposób powiedzieć, że wszystko to eliminuje wszelkie zbrodnie popełnione przez ludzi Zachodu. Powiem tylko, że osobliwość cywilizacji zachodniej tkwi właśnie w zdolności do zwątpienia i samokrytyki. Jednak nie oznacza to, że każdy lewicowiec może nakłonić innych do poczucia winy i skruchy za zło czynione przez Zachód, równocześnie nie będąc dumnym ze swej cywilizacji, która dowiodła, iż jest lepsza od innych cywilizacji i tkwi w niej największa odpowiedzialność za rozwoj i postęp ludzkości.
W takim razie możemy również zauważyć coś ciekawego. To lewicowcy, liberałowie, anarchiści i globaliści cierpią z powodu ”ojkofobii”- czyli niechęci do własnego społeczeństwa i jego wartości. W 2004 roku, znany brytyjski filozof Roger Scruton zastosował ów słowo w celu wyjaśnienia przyczyn lewicowego ataku na ”burżuazyjne” społeczeństwa, które doprowadziły do ”anty-Zachodniej kultury”, z celem osłabienia wielowiekowych zachodnich tradycji, potępiając przy tym i odrzucając je jako opresyjne i mocno pogrążone. Scruton prawidłowo wyjaśnił, że ”ta przewlekła forma ojkofobii rozprzestrzeniła się na amerykańskich uniwersytetach, w przebraniu politycznej poprawności.”
Inteligentny obserwator, który nie jest ofiarą politycznej poprawności i próbuje zbadać fakty obiektywnie, musi w końcu zrozumieć, że tylko Zachód stworzył zdolność do wolności słowa i wewnętrznego kwestionowania zasad i idei w imię racjonalnej, logicznej dyskusji między ludźmi, którzy szukają prawdy, a tym, co jest w rzeczywistości dobre lub złe.
Jako obywatele Zachodu mamy tendencję do krytyki naszych wad, ponieważ nauczyliśmy się uczyć się na naszych błędach i zmieniać sytuacje na lepsze. Nie powinniśmy się wstydzić naszej cywilizacji, która pozostaje lepsza od innych, która nadal jest światem transformacji i ewolucji. Jednak ”postęp” to nie niszczenie dwóch filarów Zachodu (wartości grecko-rzymskich i chrześcijańskich), jak możemy dziś zauważyć w politycznie poprawnej i ojkofobicznej części świata zachodniego.
Musimy nieustannie oceniać siebie pod kątem integralności i poprawienia działania, aby pozostać wiernym zachodnim ideałom. Jeśli lewicowcy czy pseudoliberałowie nie moga zrozumieć swoich błędnych i nielogicznych pomysłów dotyczących współczesnych zagadnień społeczno-kulturalnych, no to powinni studiować historię cywilizacji zachodniej, tak aby zrozumieć świat, w którym żyją. Nie jest wstydem przyznać się do błędnych decyzji lub krytykować islamską cywilizację, której ideologia była zawsze imperialistyczna (Dar al-Islam i Dar al-Harb). Bez krytyki (wobec nie-zachodnich cywilizacji, które nie posiadają krzty samokrytyki), bez porównywania cywilizacji i że przy ewentualnej hegemonii (lewicowej) ojkofobii, Zachód umrze, jeśli weźmiemy pod uwagę osłabienie świata w wartości chrześcijańskie, logikę, rodzinę i patriotyzm.
Miltiades Varvounis (www.miltiadesvarvounis.com) jest historykiem i pisarzem polskiego pochodzenia.