Strona głównaRozmaitościMiejsce dla CiebieJustyna: „Czuję, że naprawdę żyję”

Justyna: „Czuję, że naprawdę żyję”

Pierwszą bohaterka wywiadu jest Justyna, której życiowe decyzje przychodzą nadzwyczaj prosto. Justyna wie, że marzenia odkładane na potem, mają szanse nigdy się nie ziścić, zatem wzięła sprawy w swoje ręce i przeczytajcie sami co z tego wyniknęło.

Justyno czy wiesz, dlaczego Ciebie wybrałam do wywiadu?
Bo byłam na tyle szalona, żeby rzucić wszystko i przeprowadzić się do Grecji? 😉 Bo miłość do Grecji była większa niż rozsądek.

Szczerze to stałaś się moją inspiracją, lubię poznawać ludzi, którzy są w stanie podjąć ryzyko, by spełnić swoje marzenia. Ponadto mam „nosa” do prawdziwych miłośników Grecji, a od kiedy czytałam Twój fp SuenoTrip, kiedy się jeszcze nie znałyśmy wiedziałam, że nie jedną historię z Grecją w tle musimy obgadać.
Dlaczego akurat Grecja?
Bo od wielu lat czułam, że to jest to. Włochy są może piękniejsze nawet, Hiszpania bardziej spektakularna. Ale to lądując w Atenach czułam, że wróciłam do domu. Nie umiem tego wytłumaczyć. Może coś jest w powietrzu 😄. W Grecji z jakiegoś powodu człowiek jest szczęśliwy mimo wszystko. Szykowałam się do zmiany pracy na zdalną. A później na forum o Grecji poznałam Kostasa, który mieszkał i pracował w Krakowie, ale bardzo tęsknił za Grecją i już wtedy potrzebowaliśmy tylko roku, żeby zmienić miejsce zamieszkania. Już razem wróciliśmy do domu😉, czyli do ukochanej Grecji.

Mam wrażenie, że jesteście krok przed nami, to świeża historia, bo właśnie w tym roku (2019) podjęliście decyzję o przeprowadzce do Grecji. Opowiedz nam co zaważyło na ostatecznej decyzji?
Głównie to szkoła mojej córki, która właśnie kończyła 3 klasę szkoły podstawowej. Stwierdziłam, że to idealny czas. Jakiś etap się kończył w edukacji. Nowy można zacząć w nowym miejscu. To, że ona tego bardzo chciała, oczywiście nie do końca zdając sobie ze wszystkiego sprawę, też miało duże znaczenie. Ważne jest też to by zdać sobie sprawę, że czekanie na odpowiedni moment to zła strategia. Życie ucieka przez palce. Postanowiliśmy je spędzić w możliwie najlepszym miejscu. Odkładanie na później nie przynosi według mnie nic dobrego. Można coś stracić bezpowrotnie.

Zgadzam się z Tobą. Z perspektywy kilku miesięcy, jakie są Twoje odczucia, czy to była słuszna decyzja?
Teraz po kilku miesiącach uważam, że to była najlepsza decyzja. Ale pierwszy miesiąc był ciężki. Ja pracuję zdalnie, a tu na założenie internetu trzeba czekać miesiąc!!!! Że ciepła woda na pstryczek i wieczne zimne prysznice w zimnej wodzie😉. Wynajęliśmy dom na wsi więc myszy i karaluchy są częstymi gośćmi. Kilka razy uciekając z balkonu krzyczałam, że wracam do Polski😉. No i inna mentalność Greków. Trochę mnie wkurzają, ale tu mam jakoś czystą głowę. Czuję, że naprawdę żyję.

Pewnie grono czytelników ciekawych jest czy dosięga Was „kryzys grecki”?
No po kokosy się tu nie jedzie, to na pewno. Pensje jak w Polsce, a ceny żywności w marketach 3 razy wyższe. I dość duże bezrobocie, co dla mojego męża szukającego tu pracy było dość sporym problemem. Ale tu mniej trzeba do szczęścia. W sobotę jadę na laiki, kupuję świeże owoce i warzywa. Dobry chleb, oliwa, pomidory. I jest cudownie.

Jak to mówią w prostocie tkwi szczęście i ja się pod tym podpisuję. Jakie plany?
Kontynuuje pracę zdalną dla polskiej firmy, w której pracowałam przed wyjazdem. Do tego zaangażowałam się w pomoc w obozie dla uchodźców w Koryncie. To dopiero uczy pokory, szacunku i doceniania tego co się ma. Mamy wielki sad, który uczymy się uprawiać. Mamy drzewa oliwne i w planach jest własna oliwa. Póki co jeszcze kilka zwiędłych roślin przede mną😉. Mieszkałam w blokowisku, w Poznaniu, wiele nauki przed nami. Uczę się tu żyć od nowa. Każdy dzień to nauka pokory, cierpliwości, natury. Rzekłabym: jesteśmy bez planów. Po prostu chcemy dobrze żyć.

Chciałam Cię jeszcze zapytać o szkolnictwo w Grecji. Mamy Córeczki w podobnym wieku i to co budzi moje obawy z przeprowadzką do Grecji to właśnie organizacja nauki, szkoła…jak odnajduje się Wasze dziecko w nowym otoczeniu?
Polskie szkolnictwo było jednym z powodów, dla których zdecydowaliśmy się na wyjazd. Szkoła do 17:00, ciągle teatrzyki, zebrania, zadania domowe, prace plastyczne do przygotowania w domu. Może jestem wyrodną matką😉, ale mnie to wkurzało. Nie mogłam iść z dzieckiem na rower bo przygotowywałyśmy wiecznie coś do szkoły. Pieczenie ciasta na własny dzień matki średnio mnie bawiło. Tu moje dziecko dopiero zaczęło szkołę więc jeszcze nie jestem ekspertem. Już jednak widzę, że jest inaczej. Lekcje do 13:00, dużo w-fu. Jeszcze nikt nigdy nie skończył całego programu w ciągu roku😉. To nie jest ważne. Liczyliśmy się z tym, że córka będzie musiała powtarzać trzecią klasę. Nie znała w ogóle greckiego. Dla szkoły to nie był problem. Stwierdzili, że szkoda roku. Na moje pytanie, że przecież nie zaliczy całego programu zareagowali zdziwieniem. Tu ważne jest, żeby dzieci rozumiały. Nie muszą zdążyć zrobić wszystkiego. Przypomina mi to polską szkołę za moich czasów. Z tym, że moja córka jest z tych dzielnych. Niewielu rzeczy się boi, uwielbia nowości. Nudzi ją rutyna. Osobowość dziecka też jest bardzo ważna przy podejmowaniu takiego kroku. Nieśmiałe dziecko może to bardzo przeżywać. W greckiej szkole bardzo poważnie podchodzi się za to do szacunku do nauczycieli. Jest zdecydowanie większa dyscyplina, jeśli chodzi o zachowanie uczniów. W sklepiku szkolnym są tylko kanapki, pieczywo, tosty, soki i mleko i owoce. Żadnych chipsów ani słodyczy co przyjęłam z wielką radością. Jest przedmiot nauka o odżywianiu!! I wyobraźcie sobie żadnych opłat na rozpoczęcie szkoły. Żadnych komitetów, odpłatnych obiadów, ubezpieczeń itd. Szkoła jest naprawdę bezpłatna.

Coraz bardziej rozwiewasz moje wątpliwości, sama czuje się w rozterce, kiedy uczę dzieci podczas warsztatów kulinarnych zdrowego podejścia do odżywiania, po czym w szkole organizują super wyjście do sieci fast food…przy pełnej aprobacie rodziców (co najgorsze)
Czy za czymś tęsknisz?
Za zimą😉 Żartuję. Póki co nie. Ja mam dość dużą łatwość dostosowywania. Przestawiłam się od razu na greckie kosmetyki, jedzenie. Może trochę brakuje mi polskiej organizacji. Tu wszystko jest na kiedyś. Załatwianie w urzędach trwa wieki. Nic nie jest na czas. Tego mi trochę brakuje ale za to żyje się wolniej. Może to jest cena za to.

Justynko mogłabym z Tobą rozmawiać godzinami, ale tu w polskich realiach brakuje czasu nawet na takie schadzki i pogaduchy. Mam kolejny powód, by wybrać się do Grecji 😊
Bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas i że zechciałaś się podzielić informacjami. To co chyba tym razem do zobaczenia 😘

rozmawiała: Agnieszka Smolińska – Mikos, miłośniczka Grecji, poświęca każdą wolną chwilę na poznawanie kultury, historii, ale jej życiową pasją są kulinaria z umiłowaniem kuchni greckiej.

fot. Justyna podczas relaksu

NAJNOWSZE

KUCHNIA

Informacje polonijne