Od dawien dawna Polska i Polacy słynęli ze swojego zamiłowania do zgłębiania kultury, historii i tradycji Grecji. Dowodzi temu chociażby nasza edukacja, opierająca się na systemie kształcenia, bazującym w swoich korzeniach na znajomości hellenizmu.
Tym razem szeroko pojęta Hellada zawitała do Wrocławia, miasta, któremu świat grecki bynajmniej obcy nie jest. Od wielu dekad tu właśnie bije serce naszych helleńskich przyjaciół, którzy – wskutek międzynarodowych zawirowań historycznych XX-go wieku – dotarli do Polski, gdzie osiedlili się – jak pokazuje dzień współczesny – na dłużej. Będąc bogatszymi od nas – mają przecież dwie ojczyzny – wrocławscy i ogólnopolscy Grecy wraz z placówkami dyplomatycznymi, wydziałami promocji, ośrodkami kultury, związkami przyjaźni, artystycznymi fundacjami oraz gronem entuzjastów z czystego serca zakochanych w idei Hellady – zgotowali swoim polskim przyjaciołom nie lada gratkę – wspaniałe wrocławskie święto, którego hasłem były słowa „Wszyscy jesteśmy Grekami”.
„Tradycja Grecji płynie jak krew w naszych żyłach” – pisał w swoich listach polski noblista Henryk Sienkiewicz. Przywołujemy słowa naszego pisarza, ponieważ jesteśmy o tym przekonani również współcześnie. A kto dołączył do wrocławskiego święta, zorganizowanego z tytułu obchodów 200-lecia odzyskania przez Grecję niepodległości, mógł nie tylko zatęsknić za słońcem Hellady, ale przekonać się osobiście, dlaczego świat tak kocha ten niewielki, ale dumny kraj, położony daleko nad Morzem Śródziemnym.
Trwające przez trzy dni wielowymiarowe, urozmaicone święto mogło zaspokoić gusta każdego z zainteresowanych. W piątkowe południe 17 września, w gmachu Arsenału, należącym do Muzeum Narodowego miasta Wrocławia, miały miejsce trzy bardzo interesujące prelekcje naukowe. Zaproszeni goście dzielili się swoją głęboką wiedzą w sposób przeciekawy i zajmujący uwagę przybyłych gości. Dzięki dogłębnemu i osobistemu wykładowi Dimosa Adamidisa można było poznać daty i szczegóły zasadniczych historycznych wydarzeń, poprzedzających wybuch powstania w marcu 1821 roku. Prelekcja prof. Mirosława Dymarskiego przybliżyła słuchaczom wydarzenia pierwszych dekad, miesięcy oraz lat istnienia nowożytnego państwa greckiego. Natomiast w ostatnim wykładzie Kostasa Georgakopoulosa została zarysowana szeroko pojęta sztuka współczesnej Hellady, jak kinematografia, muzyka, sztuka rzeźbiarska, malarstwo czy taniec nowoczesny, także w oparciu o międzynarodową wymianę oraz obecność tejże kultury zarówno we Wrocławiu, jak i w całej Polsce oraz w Europie.
Tego samego dnia w godzinach popołudniowych w Arsenale została otwarta wystawa współczesnych artystów greckich, związanych z naszym krajem. Dzięki temu wydarzeniu można było zapoznać się z plejadą czołowych nazwisk, od lat będących ogniwem budującym pomost porozumienia bez granic.
W ten sam piątkowy wieczór wokół budynku wrocławskiego Narodowego Forum Muzyki słychać było przede wszystkim język grecki. Na placu zgromadziło się kilkaset osób, które przybyły tu z różnych stron – także z zagranicy – aby wziąć udział w wydarzeniu niecodziennym. To bowiem ogromna radość i wyróżnienie, kiedy możemy uczestniczyć w koncercie muzyka tego wymiaru i rangi. A postaci Jorgosa Dalarasa nikomu znającemu świat Grecji przedstawiać nie trzeba. Już przy akompaniamencie pierwszych dźwięków ten wspaniały, charyzmatyczny artysta zabrał widzów na południe Europy – do swojej ojczyzny. Ojczyzny również szerokiego grona uczestników, bawiących się na widowni.
Sposób koncertowania Jorgosa Dalarasa, a także czarujący jego kontakt z widzami oraz oszałamiający dar interpretacji greckich i bałkańskich dźwięków, nadały temu trwającemu prawie 2,5h wydarzeniu porywającego charakteru. W każdym dźwięku muzyki oraz wyśpiewanym słowie poezji ten ponad 70-letni artysta przedstawiał swą atencję i uwielbienie dla kultury, jaką reprezentuje i z jakiej się wywodzi. Wtórowali mu goście, dla których Grecja jest zarówno ojczyzną duchową, jak ojczyzną serca, odziedziczoną po przodkach. Choć z góry wiadomo było, że koncert ten musiał kiedyś dobiec końca, zarówno Jorgos Dalaras, który – warto wspomnieć – nie był we Wrocławiu po raz pierwszy – jak i zachwyceni melomani nie chcieli, aby artysta opuścił scenę.
A to był dopiero początek. Pomimo niesprzyjającej pogody dwa kolejne dni weekendu skąpały Wrocław nie tyle w deszczu, co w ciepłych klimatach greckich. Na Rynku, w cieniu Ratusza można było zapoznać się z tematyczną wystawą, przedstawiającą dzieje wspomnianego wyżej powstania narodowo-wyzwoleńczego, które pozwoliło przywrócić Grecję mapom Europy.
Nieopodal stanęła też imponująca scena, na której w następnych dniach pojawili się kolejni artyści greccy, szeroko znani Polakom. Mowa oczywiście o Eleni – ukochanej w naszym kraju piosenkarce, którą każdy kojarzy nie tylko ze względu na jej karierę, ale również ze względu na jej greckie korzenie. Publiczność wrocławską bawił także istniejący od dawna zespół Orfeusz, a także krakowska artystka Maja Sikorowska – niezwykle dumna posiadaczka korzeni greckich. Nie zabrakło również artystów, którzy do Wrocławia przyjechali specjalnie z Grecji. Dzięki ich występom można było zobaczyć przegląd charakterystycznych dla Hellady tańców regionalnych, tak bardzo istotnych dla tożsamości tego narodu. Artyści przybliżyli nam tradycje taneczne zarówno z Macedonii, Tracji, Krety, jak i wysp Archipelagów Cyklad, Sporad i Dodekanezu, a także z azjatyckiego Pontu i wyspy Cypr.
Ponadto zainteresowani mogli także wziąć udział w panelach dyskusyjnych, które odbywały się w Ratuszu. W sobotę 18 września rozmawiano o polsko-greckiej współpracy w zakresie ochrony środowiska i klimatu. Natomiast dzień później w niedzielę na scenie wrocławskiego Rynku można było usłyszeć absolutnie porywającą i wciąż żywą historię, skąd wzięli się Grecy w Polsce.
Mówiąc o tak istotnym wydarzeniu nie sposób pominąć jeszcze jednej kwestii, która w poruszanym wymiarze ma autoteliczne znaczenie. W tym roku piękne ziemie Hellady dotknięte zostały klęską żywiołową. Wszechobecny ogień płonął w wieku regionach, pozostawiając za sobą niezliczone łzy i ludzkie tragedie. Żywioł udało się opanować dzięki pomocy strażaków, w tym także z Polski. Podczas uroczystości zaakcentowana została wdzięczność wobec polskich strażaków, którzy w tym roku przez niemal miesiąc pomagali Grecji w walce z pożarami. Słowa podziękowania wyraził również p. poseł Daniel Milewski przewodniczący polsko-greckiej grupy parlamentarnej, w towarzystwie prezesa Fundacji Hagia Marina Patryka Panasiuka. W ich imieniu symboliczną ikonę przyjął od Ambasadora Republiki Greckiej – Zastępca Komendanta Głównego PSP nadbryg. dr inż. Adam Konieczny.
Organizatorzy zadbali również o to, aby bawiący się widzowie, jak również spacerujący po malowniczym Rynku mieszkańcy i turyści, mogli zakosztować oraz zaopatrzyć się w typowe skarby Grecji – wino, oliwki i oliwę, sery, chałwę i inne słodycze, przyprawy oraz sery.
Greckie święto zorganizowane w tak imponującym wymiarze oraz z tak efektownym rozmachem, w stolicy Dolnego Śląska zagościło po raz pierwszy. Donosiła o tym zarówno lokalna prasa (Gazeta Wrocławska), jak i całe wydarzenie relacjonowali na żywo dziennikarze greckiej państwowej telewizji (ERT 3). Osobiście, jako lokalna patriotka mojego rodzinnego miasta, a jednocześnie zakochana w Grecji mieszkanka Aten, wyrażam wdzięczność, że Hellada zawitała do Wrocławia i to zawitała w tak wielowymiarowej okazałości. Tym samym pozwolę sobie również wyrazić głęboką nadzieję, że nie była to jednorazowa impreza, lecz narodziny wspaniałej idei, która co roku będzie mieć swój ciąg dalszy.
Katarzyna Jakielaszek