…nie licz na punkty u szefa
Zostajesz po godzinach, bierzesz na siebie obowiązki, które spokojnie mogłyby zostać wykonane przez trzy osoby, wychodzisz z pracy z teczką dokumentów pod pachą, a szef nadal nie daje ci awansu? Czujesz się oszukany?
Najwidoczniej starasz się… za bardzo. Może wydaje się to niemożliwe, a nawet nielogiczne, jednak takie sytuacje zdarzają się nader często. Wielu pracowników wykonuje swoją pracę sumiennie i rzetelnie, a mimo to pomija się ich przy awansowaniu. W części przypadków wynika to z tego, że pracownik taki jest na tyle skromny i cichy, że staje się dla szefa… niewidoczny. Nie potrafi upomnieć się o swoje. Jest to nieraz kwestia bardzo delikatna, szefowi bowiem trudno asertywnie odmówić, a im dłużej zgadzamy się na pracę ponad normę, tym trudniej upomnieć się o swoje prawa.
– Szefowie potrafią być okrutni, jak nikt na świecie. Pracowałam dla takiego po 10-12 godzin dziennie, tylko w nadziei, że mnie pochwali, doceni (…) byłam cicha i pracowita. Jako jedna z niewielu miałam pojęcie o tym, co robię. Przyszedł czas podwyżek. Jako jedna z niewielu zostałam pominięta – skarży się jedna z użytkowniczek forum Zawiedzeni.pl.
Jeśli pracownik nie daje szefowi sygnału, że taki stan rzeczy mu nie odpowiada, że liczy na awans bądź podwyżkę, to może być odebrane jako… zadowolenie ze status quo. Często zdarza się, że doceniane są osoby, które są lepiej widoczne: bardziej przebojowe, głośniejsze, potrafią w odpowiednim momencie zaprezentować swoje dokonania. Szef, jako osoba mająca na głowie całą firmę, może nie dostrzegać starań pojedynczego pracownika.
Czy ktoś mnie wreszcie doceni?
Osoby gotowe zrobić wiele dla wspólnego dobra bywają niezauważane. Powód: taka postawa szybko staje się standardem i zaczyna jej się wymagać od pracownika niejako automatycznie. Im więcej czasu upływa, tym trudniej dochodzić swoich praw. Tymczasem tylko odpowiednio nagrodzony i doceniony pracownik potrafi oddać się firmie, nie boi się wyzwań. Jeśli jednak pozwalamy na to, by ktoś nas wykorzystywał czy się nami wyręczał, pozwalamy tym samym na przekroczenie granicy, za którą kończy się szacunek. Jeśli szanujemy siebie, jesteśmy świadomi zakresu naszych obowiązków, jeśli inni szanują nas i naszą pracę, doceniają także te działania, które wykraczają poza zakres naszych codziennych obowiązków. Okazuje się nader często, iż winę za ignorowanie starań pracownika ponosi nie pracodawca, ale sam najbardziej zainteresowany, dając się wykorzystywać i biorąc na siebie obowiązki kolegów.
Nie daj się wykorzystywać
Warto pilnować swoich kompetencji i skrupulatnie analizować wszelkie zlecone zadania przed rozpoczęciem ich wykonywania. Powód? Współpracownicy, szefowie zwykle bardzo lubią osoby, które robią więcej i chętnie zarzucają je dodatkowymi obowiązkami. W konsekwencji pojawia się poczucie niesprawiedliwości i frustracja, zwłaszcza gdy bycie przydatnym i efektywnym pracownikiem nie pociąga za sobą docenienia, a co za tym nieraz idzie – awansu. Jeśli dopuścimy do tego, że wykonywanie zadań przekraczających zakres naszych obowiązków stało się dla innych oczywistością, musimy mieć świadomość, że nie będzie łatwo tego zmienić. Kwestie zakresu obowiązków i godzin pracy powinny zawsze być uzgodnione wcześniej, najlepiej na etapie podpisywania umowy o pracę.
Szef nie awansuje, koledzy nienawidzą
W wielu firmach występuje współzawodnictwo nie tyle pracy, ile długiego przesiadywania w pracy. W obawie przed zwolnieniem każdy chce pokazać, że jest zaangażowany i lojalny ponad normę. Pracownikowi wówczas zależy na tym, żeby inni, a szefowie zwłaszcza, widzieli, że wcale mu się nie spieszy do domu, bo sprawy firmy przedkłada nad wszystko inne.
Jest jednak wielu pracowników, którzy dają z siebie 100 procent, nie boją się podejmować trudnych wyzwań, zrażając do siebie kolegów z pracy. Nic dziwnego: podnoszą oni bowiem poprzeczkę i zwiększają oczekiwania wobec pozostałych pracowników. Sprawiają, że inni wypadają przy nich blado. Nic dziwnego, że współpracownicy nie darzą ich sympatią, przy czym zwykle nie ma znaczenia, że bezinteresowne osoby mogą lepiej przysłużyć się ogólnemu dobru całego zespołu czy firmy lub realizowanemu zadaniu. Jeśli grupa się od nich odsunie, osoby te albo się poddają, albo przeciwnie – starają się jeszcze bardziej. W końcu orientują się, że zostały same: koledzy się od nich odwrócili albo już dawno pozamieniali swoje biurka na kierownicze gabinety. Często nie wiedzą nawet, w jakim miejscu popełniły błąd: przecież tak bardzo się starały…
Na przeciwległym biegunie znajdują się pracownicy, którzy wykonują tylko zadania przewidziane w umowie o pracę i zawarte w zakresie ich obowiązków, a za każde dodatkowe zadanie, a nawet za poprawę jakości swojej pracy żądają dodatkowego wynagrodzenia. Nie traktują firmy jak wspólnego dobra, o które należy dbać, co w efekcie przyczyni się także do ich korzyści. Zależy im na tym, by wykonać tylko to, co do nich należy i jak najszybciej wrócić do domu. A być może pracownicy zaczynają się cenić i dyktować pracodawcom warunki?
Agnieszka Jastrzębska (Zielona Linia)