Oddziały greckiej policji w Idomeni w pobliżu Macedonii zostały wzmocnione. Demonstrują tam imigranci, którzy gotowi są do sforsowania granicy.
Od rana nowe grupy migrantów zmierzały do Idomeni, bo rozeszła się pogłoska, że dziś zostanie otwarta granica i że kanclerz Niemiec Angela Merkel czeka na uchodźców. Na granicy grecko-macedońskiej koczuje obecnie około 12 tysięcy migrantów.
Do Idomeni przybyło także około dwustu włoskich aktywistów, aby wesprzeć protest migrantów. Na poniedziałek zapowiedzieli oni demonstrację przeciwko zawracaniu uchodźców do Turcji, co przewiduje umowa między tym krajem a Unią Europejską.
Osoby, które zgromadziły się na granicy z Macedonią, podzieliły się na dwie grupy. Jedna z nich okupuje tory kolejowe i szykuje się do sforsowania granicy, jeśli ta nie zostanie otwarta. Uchodźcy trzymają w rękach kartony z napisami: „Nie bijcie nas” i „Bez przemocy, chcemy tylko przejść dalej”. W rękach mają też kawałki białego płótna i chusteczki na dowód pokojowych zamiarów. Druga grupa próbuje powstrzymać ich przed wtargnięciem do Macedonii i tłumaczy, że granica jest nadal zamknięta.
Nie wytrzymali warunków
Około sześciuset osób, głównie rodzin z małymi dziećmi wyraziło do tej pory chęć opuszczenia Idomeni, bo nie są już w stanie znieść tamtejszych warunków. Ci, którzy już dotarli do obozów dla uchodźców, wysyłają wiadomości pozostałym, aby także zdecydowali się na opuszczenie granicy.
Mimo to większość z nich wierzy, że przez protesty i blokowanie torów kolejowych czy dróg doprowadzi do otwarcia przejścia do zachodniej i środkowej Europy.
Grecki sztab kryzysowy ds. kryzysu migracyjnego ocenia, że obecnie w Grecji przebywa ok. 50,2 tys. migrantów. Poza Idomeni, do protestów imigrantów dochodzi też m.in. w porcie w Pireusie, gdzie przebywa ok. 5 tys. przybyszy oraz w Salonikach.
Beaty Kukiel-Vraili/Ateny/IAR/