Dziesięć lat temu Grecja stała na krawędzi bankructwa. Groźba opuszczenia strefy euro, drastyczne programy oszczędnościowe, masowe protesty oraz pakiety pomocowe liczone w miliardach euro dominowały w europejskich nagłówkach. Pytano wówczas, czy kryzys zadłużonej Grecji nie pogrąży całej Europy.
Dziś obraz kraju wygląda zupełnie inaczej. Grecja notuje nadwyżki budżetowe, stopniowo obniża relację długu publicznego do PKB, a jej gospodarka rośnie w tempie dwukrotnie szybszym od średniej unijnej. Nie oznacza to jednak końca wyzwań – bezrobocie, niedobór wykwalifikowanych pracowników, niskie dochody i ostrożne tempo inwestycji wciąż stanowią poważne bariery rozwojowe. Mimo to, jak podkreśla niemniecki dziennik Handelsblatt, rząd grecki poczynił w ostatnich latach znaczące postępy.
Reforma rynku pracy i elastyczny tydzień pracy
Na szczególną uwagę niemiecki dziennik zwraca projekt ustawy minister pracy i polityki społecznej Niki Kerameos. Nowe przepisy przewidują możliwość bardziej elastycznego rozłożenia godzin pracy, w tym wprowadzenie modelu czterodniowego tygodnia pracy. W przeciwieństwie do niemieckiej debaty o skróceniu tygodnia roboczego, grecki wariant polega na zachowaniu 40 godzin tygodniowo, ale podzielonych na cztery dni po 10 godzin. Jak podkreśla Kerameos, „jest to prawo wynikające z praktyki”. Rozwiązanie to ma służyć nie tylko sektorom takim jak turystyka, lecz także rodzicom, którzy w zamian za tę samą pensję zyskują dodatkowy dzień w tygodniu na życie rodzinne.
Powroty młodych Greków
Handelsblatt przypomina również, że w czasie kryzysu setki tysięcy Greków – głównie młodych i dobrze wykształconych – wyjechały z kraju w poszukiwaniu lepszych perspektyw zawodowych. Najczęściej wybierali Wielką Brytanię i Niemcy. Do dziś gospodarka odczuwa skutki tej „ucieczki mózgów”. Dlatego rząd stara się zachęcać emigrantów do powrotu, oferując ulgi podatkowe i korzystniejsze warunki płacowe. Choć zarobki w Grecji są nadal niższe, coraz więcej osób decyduje się na powrót – kierując się tęsknotą za ojczyzną i chęcią współtworzenia jej przyszłości.
Lekcja dla Niemiec i Europy
W szerszym kontekście Handelsblatt przywołuje także debatę w Niemczech. Czytelnicy dziennika, odpowiadając na pytanie, jakie reformy byłyby potrzebne, gdyby po wakacjach objęli urząd kanclerza, w 75% wskazywali na edukację, biurokrację, energetykę, zdrowie, klimat, system emerytalny, podatki czy transport. Wezwania te dotyczą jednak nie tylko klasy politycznej, lecz także każdego obywatela. Jak podsumowuje redakcja, Niemcy – podobnie jak Grecja dekadę temu – potrzebują mniej zachowawczości, a więcej pragmatyzmu i odwagi do podejmowania decyzji, nawet tych ryzykownych







