W dniu 7 lipca 2011 r. w Muzeum Archeologiczno – Historycznym odbyła się kolejna wystawa z cyklu Galeria Cztery Pory Roku : „Helena Zadrejko – artystka i muza”. Na obrazach malarki można podziwiać głównie martwą naturę, portrety i pejzaże. Autorka prac jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Uczestniczyła w ok. 100 plenerach malarskich z czego 28 sama zorganizowała (Polska, Włochy, Grecja). W 2005 roku założyła Międzynarodową Artystyczną Grupę „ARTHOME”, której siedziba znajduje się na Wyspie Paros. W Głogowie przeżyła dziesięć, bardzo twórczych lat, obecnie od 29 lat mieszka w Grecji. Wczorajszą wystawę obejrzało wielu głogowian, malarzy jak i przyjaciół Heleny Zadrejko.
Gdy rozpoczynałam samodzielną drogę w malarstwo, nie brałam pod uwagę żadnych rocznic, ani jubileuszy. Dziesięciolecia były odległe jak horyzont.
Pierwszy raz uświadomiłam sobie, jak galopuje czas, kiedy nadeszło znienacka ćwierćwiecze mojej pracy twórczej i pół wieku życia. Należało to jakoś zaznaczyć, więc dzięki uprzejmości Muzeum Ziemi Lubuskiej pokazałam tam skrót mojego dorobku w 1995 roku .
Trzydziestolecie było tuż-tuż. Zmobilizowałam się wtedy do wydania z tej okazji obszernego katalogu p.t. ANALOGIE i przez kolejnych 10 lat nie chciałam zajmować się upływem czasu. Po prostu intensywnie pracowałam.
I oto nadeszło 40-lecie, straszna cyfra! Zdecydowałam, że trzeba jakoś dać o sobie znać, póki jeszcze jestem na tym świecie w miarę sprawna i świadoma tego, co robię.
Latem 2011 roku przejazdem byłam w Głogowie, gdzie przeżyłam kiedyś moich dziesięć bardzo twórczych lat i przyszła mi do głowy myśl o wystawie nie tylko moich prac, ale także współczesnych mi twórców, dla których bywałam od czasu do czasu Muzą, a nawet bywam jeszcze.
Tak zrodził się tytuł wystawy HELENA ZADREJKO – ARTYSTKA I MUZA.
Od wczesnego dzieciństwa i przez te 40-ci lat pracy po ukończeniu ASP w Krakowie, malarstwo było i jest moją wielką miłością, moim marzeniem i jego spełnieniem. To wcale nie znaczy, że jestem z siebie i moich osiągnięć zadowolona. Zawsze odczuwam niedosyt, ciągle pragnę malować lepiej niż potrafię i dzięki temu nieustannie próbuję realizować moje kolejne marzenia, wiedząc, że być może nigdy nie osiągnę upragnionego ideału i napotkam wiele nowych rozczarowań.
Nie każdemu, bowiem, jest dane być Wielkim Artystą, ale i na mniejszą miarę można być twórczym, wystarczy zachować w sobie ciekawość świata, spostrzegać jego piękno i stale uczyć się pokory wobec niego. Nie wolno się rozleniwić i zobojętnieć. Taka jest moja „recepta”, według której żyję i cieszę się, że istnieję z pełną świadomością niedoskonałości i przemijania. Mimo upływu lat, ja nadal chcę malować, maluję i będę kontynuować, dopóki będę mogła.
W moim umyśle kiełkują różne pomysły jak ozimina po deszczu. Żałuję jedynie, że nie mam już dość czasu na ich realizację. Muszę teraz mocno się zastanawiać, czego podjąć się najpierw, a co może jeszcze poczekać. Co jest ważne, a co najważniejsze??? A bogactwo form i piękno istniejące wokół nas jest tak nieskończenie wielorakie, iż nieustannie kusi do podjęcia kolejnego obadania i „opisania świata”, do ponownego osobistego „odkrywania Ameryki”, zasiewa w umyśle nowe pragnienia i wyobrażenia.
Kiedy jednak to ziarno, czyli idea, na dobre zagnieździ się we mnie, konsekwentnie dążę do jej ucieleśnienia, a to dlatego, że mój ojciec zamiast majątku zostawił mi w spadku „bicz”- w przenośni oczywiście. W dzieciństwie, nadzorując moje postępy w pisaniu lub innej czynności, surowo nakazywał: „Cokolwiek robisz – rób dobrze! A jak nie możesz, to się nie bierz do dzieła. Weź łopatę i idź kopać rowy”. To była wielka prowokacja, żeby się zmierzyć z samą sobą. Kopanie rowów było (po II wojnie światowej) synonimem bezsensownej, przymusowej pracy, kiedy nie potrafiło się robić niczego mądrzejszego. W ten sposób mój bicz zasymilował się z pojęciem „chcę i potrafię” i całe życie mnie pogania. To, dlaczego jestem precyzyjna, pracowita i „akuratna” mimo pewnego rozchełstania wyobraźni i raczej intuicyjnego działania „z doskoku” – bicz wszystko wyjaśnia.
Helena Zadrejko