Strona głównaAktualnościWywiadyRafał Blechacz: "Jedna interpretacja, jedno wykonanie określonego utworu nie wyczerpuje całej głębi,...

Rafał Blechacz: „Jedna interpretacja, jedno wykonanie określonego utworu nie wyczerpuje całej głębi, całego bogactwa”

Rafał Blechacz jest jednym z najwybitniejszych pianistów młodego pokolenia. Zwycięzca XV Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina oraz laureat prestiżowej nagrody Gilmore Artist Award, która jest też nazywana fortepianową nagrodą Nobla. Koncertował w najsłynniejszych salach i w największych centrach muzycznych, a jego wybitny talent został doceniony przez publiczność Europy, Ameryki, Azji.

Po wielu latach tak wymarzonej kariery zastanawiał się Pan, jakie uczucia wzbudza w Panu wykonanie koncertu Chopina?
Zawsze wzbudza bardzo duże emocje. Koncerty „e-moll” i „f-moll” towarzyszą mi przez całe życie. Oczywiście są pewne okresy, że odchodzę od repertuaru – wtedy gram inne utwory, ale zawsze te powroty są pięknym momentem. Uświadamiam sobie, wydawałoby się, że znam te utwory bardzo dobrze, ale co jakiś czas odkrywam w nich nowe szczegóły, które chciałbym pokazać na kolejnych koncertach. I to jest piękne, bo mi to też uświadamia z jak wielkim geniuszem Fryderyka Chopina, mamy do czynienia. Jedna interpretacja, jedno wykonanie określonego utworu nie wyczerpuje całej głębi, całego bogactwa. Potrzebuje więcej czasu, by doświadczyć całego piękna i się nim podzielić.

Czym jest więc dla Pana jego twórczość, co u Pana w nim wygrywa?
Kiedyś się zastanawiałem, jak by zdefiniować ten wyjątkowy styl Chopinowski. Bo jest coś takiego, że jak słyszymy utwór Fryderyka Chopina – nawet jeśli słyszy to osoba, która nie jest mocno związana z muzyką klasyczną – to potrafimy natychmiast powiedzieć: tak, to jest Chopin. Jest to wyjątkowo unikalne połączenie harmonii i melodii, w sposób niezwykle poetycki. Właśnie chyba ta poetyckość u Chopina jest czymś, co wysuwa się na pierwszy plan i od razu chwyta nas za serce. Mam też świadomość, że dla Chopina dużą inspiracją była muzyka ludowa i muzyka operowa, piękne linie melodyczne bel canto, wpływy opery Mozarta. Ale rzeczywiście Fryderyk Chopin wykreował swój absolutnie unikalny styl, który może nie do końca trzeba definiować, a po prostu należy się nim zachwycać. Cieszę się, że mogę po prostu przybliżać jego muzykę na całym świecie po konkursie Chopinowskim.

Czyli wykonywane przez Pana utwory różnią się za każdym razem w trakcie przygotowań do kolejnego występu?
To zależy. Jeżeli wykonuje się dany program w sali koncertowej w miejscu, które dobrze znam, to mniej więcej wiem czego się spodziewać. Ale każde wykonanie jest inne, nie da się ich w 100% powtórzyć. Największe zmiany można zobaczyć po dłuższych przerwach z danym utworem, bo wpływ ma rozwój człowieka, jego interpretacja, która się zmienia. Jest to pewien naturalny proces. Jeżeli gram z orkiestrą to bardzo ważny jest kontakt z dyrygentem, żeby omówić nasze interpretacje. Każdy dyrygent jest inny, każdy artysta jest inny, więc do przygotowania troszeczkę się różnią. Bardzo ważną kwestią jest zachowanie stylu kompozytorskiego, zachowanie stylu Chopinowskiego, żeby nie zatracić się w takiej – jak niektórzy mówią – wolności artystycznej, żeby jednak na pierwszym miejscu był kompozytor i jego intencje. Można w ramach tego pokazywać swoje emocje, ale w przypadku muzyki Fryderyka Chopina jego styl jest pewną świętością, której nie możemy zniszczyć.

Bycie ambasadorem polskiej muzyki, w szczególności po tak oszałamiającym sukcesie jakim było zdobycie pierwszej nagrody w Konkursie Chopinowskim, jest dla Pana ciągłym wyzwaniem? Czy lata praktyk wystarczają na pojęcie ogółu muzyki i jej przesłania, czy też na każdym etapie życia Pana podejście do konkretnych dzieł muzycznych zmienia się i ewoluuje?
Jest to pewna ewolucja, pewien rozwój. Tak jak porównuje się nagrania sprzed kilkunastu lat, na przykład z konkursu Chopinowskiego, z tym co jest teraz, to można usłyszeć pewne zmiany. Nie są to zmiany kontrowersyjne, które wywracają dany utwór do góry nogami niszcząc styl kompozytora, natomiast jest to piękna przygoda z utworem, do którego przez jakiś czas wracam. To piękna historia, możemy ją wzbogacać o nowe doświadczenia, które miały miejsca w naszym życiu i które wzbogacają nas emocjonalnie. A jeśli nas wzbogacają, to ta osobowość ma swoje ujście w interpretacji w danym utworze. Ona po prostu staje się bogatsza, a przynajmniej tak powinno być.

Czy doktorat z filozofii wpłynął na przestrzeganie pewnych dzieł przez Pana, jak bardzo łącza się te dwa tematy: muzyka i filozofia?
Łącza się dosyć mocno, szczególnie jeżeli człowiek zajmuje się tak specjalną dziedziną, jaką jest filozofia muzyki. To jest taki styk na pograniczu muzykologii i filozofii. Jest bardzo dużo ciekawych, interesujących publikacji, książek z różnych okresów, które traktują właśnie o muzyce w perspektywie filozoficznej, doświadczenia estetycznego. Mamy też znakomitych polskich filozofów, którzy zajmują się tymi tematami – na przykład Roman Ingarden, czy też teksty Zofii Lissy. Ona podchodziła do traktowania dzieła muzycznego bardziej psychologicznie. Są też współcześni filozofowie – młodsza generacja także zajmuje się tym tematem. Ja też w pewnym sensie trochę się tym zajmuję i to mnie ciekawi. Lecz moją pierwszą fascynacją była ogólnie filozofia, historia filozofii. Zaczęło się od starożytności i duży wpływ na to zainteresowanie miała moja polonistka w szkole średniej, która praktycznie na każdych lekcjach języka polskiego dawała bardzo bogaty rys filozoficzny epoki, którą omawialiśmy. To mnie bardzo zaciekawiło i chciałem rozwijać to zainteresowanie. Potem były konkursy, konkurs Chopinowski, koncerty i dopiero po jakimś czasie, w 2009, 2010 roku mogłem trochę bardziej zagłębić się w tę filozofię, w typowe tematy aksjologiczne, które są mocno zbliżone do tego, czym zajmuję się na co dzień, czyli do muzyki.

Będąc w miejscu gdzie filozofia jest jej kolebką, doświadcza Pan jakichś szczególnych odczuć? Czy Grecja jest dla Pana miejscem ciekawym pod względem historii muzyki?
Jedno i drugie. Dlatego jak dostałem propozycję koncertu w Atenach, o czym Pani wspomniałem, miało duży wpływ na to, że zgodziłem się tutaj przyjechać mimo, że dzień wcześniej grałem w Lucernie w Szwajcarii. A zatem taki intensywny plan stworzyłem sobie na własne życzenie (śmiech). Natomiast zostałem jeden dzień dłużej, bo chce zobaczyć, chociaż troszeczkę dotknąć, kolebki, tych miejsc, które są silnie związane z tym, co nas wszystkich dotyka i interesuje.

Czy uważa Pan, że filozofia mogłaby pomóc wielu muzykom w zrozumieniu całego procesu tworzenia danych dzieł? W jaki sposób pomogła Panu?
Myślę, że tak, chociaż nie ma sensu niczego robić na siłę. Każdy ma swoją drogę, swój czas, że takie zainteresowanie prędzej czy później się pojawia. Każdy człowiek dojdzie do momentu, w którym zacznie stawiać głębsze pytania w swoim życiu – skąd jesteśmy, dokąd zmierzamy, pytania o naszą egzystencję, więc w jakimś sensie jest to nieuniknione. I to dla każdego, nie tylko dla artystów. Ale niewątpliwie to wzbogaca. W moim przypadku wzbogaciło to interpretację i moją świadomość w patrzeniu na różne kwestie muzyczne, na przykład: czym jest koncert publiczny, jak ważny jest kontakt z publicznością. Tekst o doświadczeniu estetycznym uświadomił mi, że publiczność też bierze czynny udział w kreowaniu interpretacji, która istnieje w danym momencie, tu i teraz – to są ważne rzeczy.

Koncentruje Pan na całym świece, w niektórych państwach nieraz po kilka razy. Natomiast w Grecji to był Pana pierwszy występ. Dlaczego zwlekał Pan z przyjazdem, czy był ku temu jakiś powód?
Jest to spowodowane zaproszeniami. Po moich koncertach promotorzy chcą zaprosić kolejny raz danego artystę – mnie również – z innym repertuarem, na przykład raz gram z orkiestrą, raz recitale lub koncerty solowe. Zauważyłem też, że po już prawie osiemnastu latach od wygranego konkursu Chopinowskiego, zaczynam troszeczkę rozszerzać rynek muzyczny o te kraje, na których wcześniej nie byłem skoncentrowany, na przykład: Grecja lub kraje Ameryki Południowej, Chiny. Może przyjdzie jeszcze czas na Australię. Zobaczymy, chociaż jest to bardzo daleko, ale też są pewne zaproszenia.
Czy miał Pan przyjemność grać w otwartych starożytnych teatrach (Turcja, Włochy, Liban, Izrael)?
Niestety nie. We Włoszech grałem dosyć regularnie, natomiast nie miałem jeszcze okazji grać w takich miejscach. Do Turcji mam zaproszenia, ale to do normalnych sal koncertowych, do audytorium do filharmonii.

Czy chciałby Pan spróbować zagrać w greckim Herodionie?
Dlaczego nie? Na pewno byłyby to inne emocje, ponieważ jest tam inna akustyka, a poza tym jest to wyjątkowe miejsce. Więc nie wykluczam takiej sytuacji, a nawet myślę, że bardzo bym się ucieszył na koncert w taki miejscu.

Biorąc pod uwagę rozmaity poziom kultury na świecie, która publiczność jest dla Pana niespodzianką? Jakie reakcje publiczności zaskoczyły Pana dotychczas najbardziej? Jak odebrała Pana grecka publiczność?
Zawsze taką niespodzianką, czy takim momentem, w którym nie wiemy, czego się spodziewać, są pierwsze koncerty w danych miejscach. Na przykład wczoraj jeszcze nie znałem publiczności greckiej, dopiero się przekonałem jak jest. Było bardzo sympatycznie, bardzo miło i entuzjastycznie. Byłem bardzo zaskoczony frekwencją na koncercie. Sala była, można powiedzieć, wypełniona, a jest duża. Akustyka też była bardzo dobra, więc malutkie doświadczenie zaczynam mieć, jeżeli chodzi o Grecję. Co mnie zaskoczyło na przestrzeni tych kilkunastu lat? Na szczęście nie było niemiłych zaskoczeń. Publiczność na pewno różni się między sobą w danym kraju, na przykład publiczność niemiecka jest dosyć skoncentrowaną publicznością, którą trzeba przekonać do swoich interpretacji, jest to publiczność wyrafinowana. Kiedy się ją przekona, to potrafi też bardzo entuzjastycznie nagrodzić koncert, danego artystę, czy zespół. Publiczność holenderska jest troszeczkę bardziej entuzjastyczna niż publiczność niemiecka, chociaż i tutaj mogą być niespodzianki. Chętnie robi tak zwane standing oviation, czyli wstają po koncercie, a także w trakcie koncertu. Publiczność włoska jest publicznością dosyć żywą, nawet w trakcie wykonywania interpretacji. Potrafią zaklaskać, potrafią krzyknąć bravo, tak jak w operze po danej arii. Kiedyś zaskoczyła mnie sytuacja, że jeszcze nie zakończyłem utworu, była dłuższa pauza i zerwały się oklaski. Było to w teatrze w Bari kilka lat temu.

A grecka publiczność?
Dobrze, nie było takich niespodzianek, że miałem wrażenie, że może nie do końca wiedzą czego się spodziewać, że nie znają danego utworu. Byli skoncentrowani, nie klaskali w pauzach, nie klaskali w momentach, kiedy była cisza w trakcie trwania utworu, więc czułem, że są w tym świecie, który kreujemy z orkiestrą w danej chwili. A już po koncercie rzeczywiście reakcja była entuzjastyczna.

Oprócz muzyki Chopina usłyszeliśmy tego wieczoru także drugą symfonię Krzysztofa Pendereckiego. Czy według Pana podejście do jego muzyki zmienia się z biegiem czasu? Staje się bardziej dostępna bądź może lepiej rozumiana?
Dobrze, że jest grana w wielu miejscach na świecie, bo to właśnie sprawia, że Krzysztof Penderecki i jego muzyka jest coraz bardziej znana, jest uwieczniana. Nie ma czegoś takiego, że jest znana tylko w pewnym okresie, a później występuje taka stagnacja. Dobrze, że ta sytuacja jest rozwijana przez polskie orkiestry, przez polskich muzyków, ale nie tylko. Krzysztof Penderecki jest znany na całym świecie i kiedy bierzemy program koncertowy danych sal na świecie to możemy tę muzykę spotkać w bardzo prestiżowych miejscach. Myślę, że to też rola polskich muzyków, żeby naszą polską twórczość i polską muzykę, nie tylko Chopina, przybliżać. Mamy naprawdę bogaty repertuar, mamy Lutosławskiego, Kilara, Góreckiego, Bacewiczowa, Zarębskiego, Karłowicza czy Szymanowskiego.

W listopadzie zeszłego roku był Pan jurorem w konkursie Pendereckiego. Jak udział w różnych konkursach wpłynął na Pana ocenę swoich kolegów?
Było to pierwsze moje doświadczenie tego typu. Myślę, że na razie nie pójdę tą drogą. To jest strasznie trudne oceniać, porównywać interpretacje, oceniać swoich kolegów. Nie jest to droga, którą chciałbym podążać. Wiadomo, konkursy są potrzebne i stwarzają szanse rozwijania kariery dla młodych ludzi, ale ja niekoniecznie jestem osobą, która musi oceniać moich kolegów (śmiech).

Grał Pan muzykę wielu kompozytorów. Obok Chopina którego polskiego kompozytora Pan bardziej przedstawia?
Szymanowskiego dosyć mocno, dlatego, że zajmowałem się jego muzyką nawet przed konkursem Chopinowskim. Grałem jego utwory na koncertach, nagrałem na pierwszą płytę dla polskiej firmy jeszcze przed październikiem 2005 roku. Mam też plany, żeby rozwijać Szymanowskiego, myślę o jego drugiej sonacie fortepianowej. Pierwszą już nagrałem, więc przede wszystkim chciałbym pokazywać publiczności Szymanowskiego.

Może nam Pan zdradzić plany na najbliższą przyszłość związane ze swoją karierą muzyczną?
Mam plany, żeby nagrać płytę z orkiestrą, bo dotychczas udało mi się nagrać tylko jedną taką płytę z koncertami Chopina, a tak to koncentrowałem się głównie na solowych. Teraz chciałbym dokonać drugiego nagrania, z orkiestrą muzyki klasycznej, koncertu Beethovena oraz Mozarta. Niektórzy mi zadają pytania, czy chciałbym nagrać płytę z wszystkimi utworami Chopina. Być może tak. Ostatnio nagrałem dwie sonaty, poważnie rozważam o nagraniu wszystkich mazurków Chopina. To byłoby bardzo duże przedsięwzięcie, więc mam dużo, dużo planów (śmiech) .

Co Pan lubi robić i co wpływa na Pana inspiracje?
Podróże. Choć kiedy jestem w takim nurcie powiedzmy zawodowym – chociaż dla mnie muzyka to coś więcej niż zawód – to nie bardzo można zachwycać się tymi podróżami, bo jest się mocno skoncentrowanym na muzyce, aby dobrze i profesjonalnie wykonać zadanie, dobrze zagrać koncert. Jednak czasami stwarzają się takie możliwości, jak dzisiaj, czy jak kiedyś w Japonii, kiedy są takie dwa lub trzy dni po koncercie w danym miejscu, na przykład tak ciekawym jak Ateny. Wtedy można się zachwycić życiem i szukać inspiracji w innych dziedzinach sztuki.

Koncert polskiego pianisty Rafała Blechacza wraz z orkiestrą Sinfonia Varsovia odbyl sie 1 kwietnia 2023 roku w Megaro Musikis w Atenach.

rozmawiała Marzena Mavridis
zdjęcia: Marzena Mavridis

NAJNOWSZE

KUCHNIA

Informacje polonijne