Strona głównaAktualnościSpołeczność polska w GrecjiPierwszy raz w historii Polak wygrał legendarny Spartathlon

Pierwszy raz w historii Polak wygrał legendarny Spartathlon

Andrzej Radzikowski jest pierwszym Polakiem, który wygrał Spartathlon – 246-kilometrowy ultramaraton śladami Filippidesa, z Aten do Sparty. 35-letni biegacz dotarł na metę – pod pomnik króla Leonidasa – w sobotę przed świtem, po 23 godzinach morderczych zmagań.

Herodot w swym przekazie podał, że Filippides pokonał trasę z Aten do Sparty – by prosić o wsparcie w walce z Persami – w 36 godzin. Tyle też wynosi limit czasu w jakim należy się zmieścić, by być sklasyfikowanym w prestiżowym greckim ultramaratonie. Andrzej Radzikowski i cała światowa czołówka robi to jednak o wiele szybciej. Kiedy tuż przed wyjazdem rozmawialiśmy z rekordzistą Polski w biegu 12-godzinnym życzyliśmy mu by dotarł na metę, pod pomnik Leonidasa, przed świtem. Oznaczałoby to, że pokonał cały dystans poniżej 24 godzin (start był w piątek o 7 rano, czasu greckiego, pod Akropolem). W takim czasie Spartathlon przemierzali tylko najlepsi z najlepszych w historii tej imprezy.

spart4Rywalizacja w ciągu dnia odbywała się w ponad 30-stopniowym upale (fot. FB A. Radzikowski)

Andrzej Radzikowski startował dotychczas w Spartathlonie 2 razy. W debiucie (2014 r.) był trzeci, a przed rokiem zajął 18. miejsce. Jak sam przyznał w poprzedniej edycji zgubiła go pycha i pewność siebie (biegł na 2 miejscu), bo zlekceważył wszelkie zasady diety oraz taktyki.

Tym razem już o żadnych błędach nie mogło być mowy – ambasador NCR Masters Team zapowiedział, że to jego ostatni start w Spartathlonie i dlatego chce go koniecznie wygrać. Chce pożegnać się z greckimi zawodami w najlepszy możliwy sposób.

Jestem przygotowany lepiej niż w dwóch poprzednich startach i nie widzę powodu dla którego nie mógłbym pobiec najlepiej w historii moich występów na trasie z Aten do Sparty – mówił przed wyjazdem biegacz.

Swój plan realizował z zimną krwią od pierwszych kilometrów rywalizacji. Po starcie nie dał ponieść się emocjom, co cechuje wielu mniej doświadczonych zawodników. 35-latek biegł swoim tempem i początkowo zajmował miejsce poza pierwszą czterdziestką. Utrzymał nerwy na wodzy nawet wtedy, kiedy przed niego wyszła jedyna Polka w tegorocznej stawce uczestników Spartathlonu Aleksandra Niwińska. W sumie, na 20. kilometrze, oprócz niej, przed Radzikowskim były jeszcze 4 inne zawodniczki.

Po pierwsze biegłem swoim tempem na które byłem wcześniej przygotowany. Nie było potrzeby, żeby specjalnie przyspieszać. Po drugie na tym etapie rywalizacji zawsze tak jest. Wielu zawodników chce się pokazać, ale potem nie odgrywają już żadnej roli w walce o zwycięstwo – mówi biegacz LKS Olymp Błonie.

Mistrz Polski w biegu 24-godzinnym (2013), utrzymywał równe, mocne tempo i z każdym kilometrem przynosiło to większe efekty. Po pokonaniu dystansu równego maratonowi był 30., ale przed 80. kilometrem wskoczył już do pierwszej dziesiątki najlepszych na trasie – najpierw był dziewiąty, potem siódmy i wreszcie przed najtrudniejszym fragmentem trasy (ok. 160. km) – podejściem pod górę Sangas – Polak był tuż za plecami liderów, Czecha Radka Brunnera i Amerykanki Katalin Nagy.

spart 20163Nocny odcinek w okolicy góry Sangas. Polak był już liderem (fot. FB A. Radzikowski)

Na tym odcinku często tracą ducha najwięksi ultramaratońscy twardziele. Nie dość, że na umęczonych zawodników czeka trudna wspinaczka, to jeszcze panują tam egipskie ciemności oraz jest bardzo chłodno (to wysokość ponad 1100 m n.p.m.). Radzikowski w takich okolicznościach zdecydował się na prawdziwą demonstrację siły. Polak pewnie minął liderująca dwójkę i szybko zaczął zyskiwać przewagę. Na zbiegu z Sangas wynosiła ona już ponad kwadrans.

– Może to z boku wyglądało tak prosto, ale łatwo nie było. Przeżywałem wielkie kryzysy właśnie po pokonaniu Sangasu. Dalej są wciąż drobne podbiegi i zbiegi. Bardzo się wtedy męczyłem, ale udało się opanować sytuację i zachować przewagę – mówi ultramaratończyk.

Aż do podbiegu pod Sangas w osłupienie wprawiała wszystkich postawa Katalin Nagy. Amerykanka to w rzeczywistości Węgierka urodzona w Eger, która od 10 lat mieszka na Florydzie. W dzieciństwie przez 6 lat uprawiała pływanie, a biegami długodystansowymi na poważnie zajęła się dopiero 7 lat temu. Nie musiała jednak długo czekać na sukcesy. Największe odniosła w ub. roku. Została indywidualną oraz drużynową (z USA) mistrzynią świata w biegu 24-godzinnym. Wygrała też w 2015 r. Spartathlon ustanawiając rekord trasy – 25:07.12.

Tym razem chciała jednak pójść jeszcze krok dalej. Katarzyna Wielka (tak można z węgierskiego przetłumaczyć jej imię i nazwisko) biegła bardzo długo na drugim miejscu, za Radkiem Brunnerem, a na kilkanaście kilometrów przed Sangas nawet była liderką. Zostawienie za plecami całego męskiego towarzystwa byłoby wielką sensacją. Tak się jednak nie stało. Amerykańska Węgierka tym razem trochę przeliczyła się z siłami.

– Zawsze powtarzałem, że Spartathlon, to niebezpieczna zabawa. Chwila nieuwagi i zbyt dużej fantazji potem bardzo drogo może kosztować. Tak było w przypadku Amerykanki. Nie wytrzymała do końca tempa, choć i tak wypadła świetnie – mówi z uznaniem o Nagy Andrzej Radzikowski.

spart 20162Pierwszy raz w historii Polak wygrał morderczy Spartathlon!

On, w przeciwieństwie do Amerykanki, bezbłędnie oszacował własny potencjał. Wszystkie zmiany w klasyfikacji generalnej już go nie dotyczyły. Działy się za jego plecami. Polak systematycznie zwiększał przewagę, która w końcówce doszła do około 20 minut, ale rywale też nie mieli zamiaru się poddawać. Fantastyczną walkę o 2 miejsce stoczył „cień” Andrzeja Radzikowskiego – Marco Bonfiglio. Podczas poprzednich dwóch startów reprezentanta Polski, Włoch zawsze zajmował pobliskie lokaty. Kiedy w 2014 roku Radzikowski był trzeci, Bonfiglio zajął czwarte miejsce. Rok temu przybiegł na metę w tym samym czasie co Polak, zajmując lokatę przed nim.

Także teraz Włoch od pierwszych kilometrów biegł krok w krok za reprezentantem Polski. Nawet wtedy, gdy Radzikowski zajmował dość odległe miejsce w pierwszej części rywalizacji, Bonfiglio także plasował się obok niego. Na ostatnich stu kilometrach nie dotrzymał na szczęście już kroku tegorocznemu zwycięzcy, ale dobrał się do skóry innym ultramaratończykom z czołówki. Na 40 kilometrów przed metą wyprzedził Bunnera i ukończył zawody ponad pół godziny przed nim.

Duże słowa uznania należą się także Czechowi, który prowadził przez sporą część rywalizacji. Ostatecznie Radek Brunner zajął 3 miejsce. Fantastycznie spisała się Nagy. Ubiegłoroczna zwyciężczyni Spartathlonu powtórzyła swój sukces, zajmując przy okazji doskonałe czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. To najlepiej świadczy o niezwykłych możliwościach pani inżynier rolnictwa z Florydy.

spart 2016foto: Lakonialive.gr

Andrzej Radzikowski spełnił swe marzenia związane z ostatnim występem w Spartathlonie – wygrał pewnie i może teraz szukać kolejnych wielkich wyzwań.

– Przed tym występem tyrałem bardzo ciężko. Dzień w dzień po 3-4 godzinny treningów. Stąd też brała się moja pewność siebie, a wręcz bezczelność. Byłem w wielkiej formie, ale dużo mnie też kosztowało wypracowanie jej – mówi polski zwycięzca Spartathlonu.

Cichymi współautorami jego sukcesu są też ludzie, którzy profesjonalnie wspierali go na trasie – Dariusz Ciećwierz i Beata Kozłowska. Zgodnie z zapowiedzią Andrzej Radzikowski zabrał ze sobą dużo naturalnych produktów odżywczych, bo nie da się pokonać szybko całej trasy tylko na coca coli, żelach energetycznych czy chipsach.

Ekipa, która o mnie dbała spisała się na medal. Darek to stary wyjadacz, który niejedno już widział i przeżył, a Beata niewiele mu ustępuje – mówi ultramaratończyk.

Ultramaratończyk dotarł on do mety przed sobotnim świtem, czyli przed upływem doby rywalizacji. Tym samym Andrzej Radzikowski przeszedł do historii Spartathlonu. Tylko trzem zawodnikom przed nim udało się kończyć te mordercze zawody z lepszymi czasami. Polak uzyskał rezultat 23.02.23. Bonfiglio przegrał z nim o ponad pół godziny (23:36.58), a Brunner o ponad godzinę (24:07.29).

Fantastycznie w Saprtathlonie wypadł także inny Polak – Łukasz Sagan. Biegacz Salco Sport Teamu znalazł się w pierwszej dziesiątce, zajmując 7. miejsce z bardzo dobrym czasem 24:28.58. Sagan zachwycił już Greków w marcu tego roku. Wygrał wtedy bieg 48-godzinny na Festiwalu Ultramaratonu w Atenach, pomimo że startował z gorączką. Choroba zmusiła go do zakończenia rywalizacji po 44 godzinach, ale i tak nikt nie pobił jego rezultatu.

http://czasnabieganie.pl/

NAJNOWSZE

KUCHNIA

Informacje polonijne