Chios to wyspa marynarzy. W każdej rodzinie jeśli nie w obecnym pokoleniu to przynajmniej w osobie dziadka, czy pradziadka zawsze znajdzie się ktoś kto służył w Marynarce Wojennej. To już taka tradycja, z której miejscowi są zresztą bardzo dumni.
Jak śpiewał Giorgos Zambetas kapitanem statku zawsze Chiotis!
Λοστρόμο Πειραιώτη,
Μηχανικό Μυτηλινιό,
τιμόνι Καλαματιανό
Και καπετάνιο Χιώτη!
Płynąc promem jedynym przystankiem w drodze do Mytilini, gdzie zatrzymuje się nasz prom jest Chios. Oczywiście istnieje na wyspie również lotnisko ale dla tych, którzy chcą podróżować nieco taniej z Ateńskiego Pireusu to dobra okazja na około 8 godzinny rejs. Miasto Chios, które nazywa się tak samo jak wyspa jest jej małą stolicą. Ludność to około 30tys. mieszkańców, a historia wyspy sięga przeszło 6000 lat p.n.e. Przez wielu uznawana za miejsce narodzin Homera, aż do dziś dzięki położeniu jest ważnym ośrodkiem handlowym – w szczególności z Turcją. Naprzeciwległe tureckie miasto Çeşme jest na tyle blisko, iż podróż promem trwa tylko 20-30 minut!
Miasto Chios ze względu na kolonie greckie w Jonii od dawna posiada dobre stosunki z sąsiadem. Choć liczne wycieczki turystów z Turcji ale również Holandii, Francji i Niemiec odwiedzają wyspę o różnych porach roku, nie czuć tam takiego natłoku ludzi. Dla tych, którzy cenią sobie spokój i odpoczynek blisko natury, historii, ciekawostek i oczywiście dobrych specjałów, to istny raj!
I nie mówię tu tylko o dzikich plażach, które w dzisiejszych czasach należą do rzadkości ale i fascynujących miejscach, o których mam zamiar Wam opowiedzieć…
Wyruszmy więc w podróż po południowej części wyspy!
Kampos
Naszą podróż rozpoczniemy od oddalonej niecałe 6km miejscowości Kampos. Spoglądając na bogatą historię wyspy natrafimy na wzmianki o bogatych rodach Genueńczyków, którzy na całej wyspie ale w szczególności tu w Kampos budowali przepiękne wille z wielkimi ogrodami. Zazwyczaj były to pomarańczarnie, stąd też mówi się o najlepszych sokach pomarańczowych właśnie z tej miejscowości. Gdy kwitną ich zapach unosi się w całej okolicy! Wysokie mury, które odgradzają ogrody i wille od zewnętrznego świata mają trzy zastosowania. Pierwsze dotyczy silnych wiatrów, przed którymi mają one chronić drzewa owocowe znajdujące się w sadach (Chios to wyspa, na której wiatr wieje praktycznie cały czas!); po drugie od kurzu i chłodu by nie wdzierał się do ogrodów; oraz trzeci mniej oficjalny powód to oczywiście „ochrona przed zazdrością sąsiada” jak mówią miejscowi!
Wiele z domostw niestety wymaga remontu. Niektóre z nich swój obecny stan przyjęły po tzw. Rzezi mieszkańców Chios w 1822 roku oraz po silnymi trzęsieniu ziemi 1881 roku, które to zniszczyły większość z bogatych will. Do dnia dzisiejszego pozostały również i te, których zawiłość akt dziedziczenia stanowi nie lada problem, a koszty remontu sięgają miliona euro.
Nasz kolejny przystanek to Mastichochoria!
Masticha, czyli mastyks to żywica o dość specyficznym zapachu i smaku. Mastichochoria to nic innego jak wsie otoczone drzewami mastyksu. Co ciekawe drzewo to próbowano latami przewozić, sadzić w różnych miejscach na ziemi ale tylko południowa część wyspy Chios jest dla nich odpowiednia (na północy wyspy niestety ich nie zobaczymy).
Mastyks jest wykorzystywany w przemyśle spożywczym np. do produkcji gum do żucia, w farmaceutyce – jest wspaniałym lekarstwem na bóle żołądka, wrzody, bóle dziąseł czy zębów, w kosmetyce – olejki wykorzystywane są do produkcji kremów, szamponów, odżywek itp. a także do produkcji trunków alkoholowych jak np. likier Masticha.
Pyrgi
Miasteczko to znajduje się 25km od centrum Chios i jest jednym z tych, które zachowało swą pierwotną postać. Wszystko, co zobaczymy przechadzając się wąskimi uliczkami jest utrzymywane w stylu, w którym powstało. Co ciekawe Pyrgi z zewnątrz przypomina podzamcze, ogrodzone murem, a domostwa od strony zewnętrznej nie posiadają okien ani drzwi – tylko po przekroczeniu murów zauważymy ich specyficzną budowę. Pomiędzy wieloma kamienicami, wyróżnia się ta zbudowana przez Genueńczyków z wyrytymi na szaro-białym gipsie ozdobami (gips nakładano na drewniane zabudowania domów). Dom ten jest sławny także z innego wydarzenia. To właśnie w nim przez pewien czas mieszkał Krzysztof Kolumb, gdy przebywał na Chios.
W Pyrgi znajduje się także XIV wieczny kościół pw. 12 Apostołów. Ikony zachowane w tak małym kościółku wydają się być tuż na wyciągnięcie ręki. Malowidła ze względu na naturalne barwniki są przeznaczone tylko do naocznego oglądania. Nie zmienia to faktu, iż będąc tam i spacerując wąskimi uliczkami, warto tam wejść (wejście jest bezpłatne).
Wąskie uliczki tworzą z tych średniowiecznych miasteczek twierdze nie do zdobycia. Prawdopodobnie pomysłodawcami byli Genueńczycy, którzy wiedząc o istnieniu w tamtych czasach szajek piratów grasujących po Morzu Egejskim musieli sprytnie chronić swoich dóbr jak również ludności zamieszkałej na tych terenach. Oprócz głównego placu i kafeterii, Pyrgi to bardzo spokojna i cicha miejscowość znajdująca się daleko od morza. Z niej właśnie wyruszymy do całkiem innego miejsca…
Tajemniczego, zbudowanego na schemacie labiryntu, z Kościołem i wieżą w samym centrum…
Ciąg dalszy w części 2 – Nie tylko mastichą pachnie wyspa Chios, cz. 2
Tekst i zdjęcia: Karolina Swat