Pracownicy służby ratowniczej w Grecji nadal przeszukają spalone domy i samochody. Oczekuje się, że liczba ofiar najgorszych pożarów w tym stuleciu wzrośnie z co najmniej 80 zabitych i 187 rannych.
Wiele osób uciekało w stronę morza, aby uchronić się przed płomieniami, które przedzierały się przez nadmorski kurort Mati, na wschód od Aten, podsycane przez silny wiatr. Płomienie pochłonęły hektary lasów i setki domów.
„Mati już nie istnieje”, powiedział burmistrz pobliskiej Rafiny, Evangelos Bournous, dodając, że żywioł uszkodził ponad tysiąc budynków i 300 samochodów.
Według burmistrza Maratonu, Iliasa Psinakisa, około 3000 domów zostało zniszczonych przez pożar w nadmorskich kurortach Mati i Rafina.
Wyjawił także, że jego własny dom także ucierpiał w płomieniach.
Mati to kurort popularny wśród lokalnych turystów, zwłaszcza emerytów i dzieci uczestniczących w obozach wakacyjnych.
Wiatry powyżej 100 kilometrów na godzinę w Mati spowodowały „nagły rozejście się ognia” przez wioskę. Wszyscy, którzy przeżyli, mówią o prędkości płomieni.
Trudno to sobie wyobrazić, ale płomienie w dzikich pożarach przemieszczają się przez okolicę niemal jak woda.
W poniedziałek Mati było tętniącym życiem schronieniem. Teraz jest to scena niemal apokaliptyczna – mówią świadkowie.
Opr.: Monika Szarek