Niezależnie, czy dotrzemy tu od strony morza czy drogą powietrzną, Korfu zachwyca od pierwszego spojrzenia. Tak było przed wiekami – odwołując się do dziejów rodem z greckiej mitologii – tak jest i dziś, kiedy w sezonie przybywają tu imponujące liczby czarterowych samolotów z gośćmi, gotowymi posiąść wyspę dla swych wspomnień.
Turyści – lądujący tu za dnia – mają możliwość już z okna zobaczyć ważniejsze atrakcje czyli Stare Miasto stolicy oraz położoną na wybrzeżu malowniczą okolicę Kanoni. Nad morzem leży również sam terminal i naziemny pas startowy. Często pierwsze dotknięcie wyspy to okrzyk zdumienia; samoloty – schodząc do lądowania – znajdują się nad falami tak zastraszająco nisko, iż jesteśmy przekonani o lądowaniu do morza.
Wybierając transport morski przypływamy najczęściej do głównego portu miasta również o nazwie Korfu, które pełni funkcję stolicy. Pełno tu typowej dla takich miejsc krzątaniny i zamieszania. Ale atrakcje dla wzroku zaczynają się na długo przed zacumowaniem. Zanim zatrzymamy się w marinie, przez całe kwadranse statki płyną wzdłuż historycznych zabudowań, pozwalając już z pokładu cieszyć oczy malowniczą architekturą, pozostawioną na wyspie przez jej najbardziej wpływowych, wielowiekowych zarządców czyli Wenecjan.
Co sprawia, że Korfu winno znaleźć się na liście naszych destynacji? Dlaczego goście wyjeżdżają stąd urzeczeni i wracają tu ponownie?

Wyspa, położona w archipelagu Wysp Jońskich, między zachodnim wybrzeżem Grecji, południową Albanią i obcasem włoskiego buta, jest bez wątpienia nie tylko malowniczą krainą, porośniętą milionami drzewek oliwkowych, cytrusowych, figowych oraz cyprysami. Można magię Korfu odkryć raz, ale można też odkrywać wielokrotnie, za każdym razem rozkoszując się innymi wątkami i walorami. Wybierając po kolei każdą porę roku, wyspa – krok po kroku – będzie nam ukazywać swe nowe odsłony i kolejne fragmenty.
Wczesną wiosną Korfu utonie w kwitnących kwiatach, zachwyci bogactwem zapachów z sadów i bajecznymi plażami oraz zaprosi do odbycia wielodniowego spaceru wspaniałym szlakiem KorfuTrail, biegnącym przez wyżyny i szczyty wzdłuż całej wyspy. Lato w pełni to do wyboru zarówno ciche, skromne przystanie, jak i bajeczne, eleganckie resorty, a każde z tych miejsc zaoferuje cudowny wypoczynek i zbawienne wytchnienie. Choć gości jest tu co niemiara, wyspa pomieści wszystkich. Jesienią zawsze trafimy na najwyższe temperatury morza, a częściowo opustoszałe już wioski i atrakcje turystyczne to możliwość poznania ich prawdziwej jakości i historycznej wartości. Natomiast zima na Korfu to czas łagodnych temperatur i słońca przez większość tak zwanych chłodnych tygodni roku. Dla wielu osób wizyta na wyspie jest często poprzedzona wcześniejszą lekturą, która rozbudzała ciekawość i zainspirowała do podróży. Krajobrazami wyspy zachwycał się w swej książce Jaskinia Prospera angielski powieściopisarz Lawrence Durrell. Natomiast brat Lawrence’a – pisarz i przyrodnik Gerald Malcolm Durrell, przedstawił fascynujący świat wyspiarskiej flory i fauny w swej słynnej Trylogii z Korfu, poświęconej wyspie i bliskim. W ich dawnej willi mieści się obecnie pensjonat, funkcjonujący pod nazwą Durrell’s White House. Braci odwiedził tu również znany literat Henry Miller – autor poświęconej Grecji, niezwykłej powieści-eposu Kolos z Maroussi. Korfu pokochała także żyjąca w XIX-tym wieku cesarzowa Elżbieta Węgierska, znana w Europie jako księżniczka Sissi. Należący do niej słynny pałac Achilleon można obecnie zwiedzać jako muzeum.

Można Korfu odkrywać także w rozmowach z jej mieszkańcami i przy stole. Wystarczy uwierzyć, że pod pozorną maską dumy oraz stoickiego spokoju kryje się optymizm, z jakiego Grecy słyną oraz serdeczność dla gości, znana od czasów antyku. Odrobina ciekawości i uśmiechu pozwoli odkryć tutejsze kefi (radość) i spróbować zaczerpnąć łyk nie tylko z tego pozornie utkanego błogostanu, ale popróbować kefi w spotkaniu o charakterze kulinarnym, częstując się tutejszymi wybornymi oliwkami, zdrową oliwą czy smakowitymi serami. Często będzie to niewyszukany lokal z prostymi, drewnianymi stołami nakrytymi ceratą, które ustawiono nad samym morzem lub niewielka tawerna w arkadach weneckich domów stolicy. Zdziwieniem może być brak karty dań, bo kelner z pamięci wyrecytuje dzisiejsze, świeże specjały. Ucieszy nas niewygórowana cena tych smacznych, lekkich potraw i serwowanego w małych szklaneczkach lokalnego wina. I zachwyci lokalna kuchnia Korfu, która jest pełna słońca, w którym dojrzewają owoce i warzywa, ponadto przesycona aromatycznymi, często rosnącymi na dziko ziołami i opływająca oliwą, z której wyspa słynie daleko poza swoimi granicami.
Ciekawym spotkaniem z lokalną tradycją (ale i zaskoczeniem) są także wizyty gości w niezwykłych kafenionach – skromnych, pełnych mężczyzn lokalach, które pustoszeją w czasie świętej sjesty – w okolicach godzin od 13 do 17. Jest to rodzaj baru połączonego z kawiarnią, będący po prostu oazą, zarezerwowaną dla męskiej części społeczeństwa; miejsce idealne dla porannych pogaduszek, obejrzenia meczu czy debat politycznych, mających na celu rozwiązanie wszystkich bieżących problemów, nurtujących współczesną Grecję. Kafeniony można spotkać w każdym na stałe zamieszkałym punkcie Korfu, jeśli tylko nie jest turystyczną osadą, zaludniającą się jedynie podczas letnich miesięcy. Miejsca te są nieodłączną częścią wyspiarskiego życia, a w ich czeluściach większa część stałych bywalców spędza przy jednym skromnym zamówieniu nawet kilka godzin! Kafeniony wypełniają zwykle szumy ludzkich głosów, przez które próbuje się przedzierać włączony od rana telewizor. Jak nakazuje zwyczaj, kobiety raczej tu nie pukają, ani tym bardziej nie wchodzą, ale bez obaw – turystki mają specjalne względy i mogą liczyć na kawę w tym doborowym, greckim towarzystwie.

Szukając klucza do poznania charakteru Korfu, nie zapomnijmy zapytać się o muzykę. Wyspa kocha ten element swego życia, sięgając po dźwięki zarówno codziennie, jak i od święta. Choć położenie wyspy pomiędzy Grecją a Włochami przysporzyło jej miana najbardziej europejskich terenów Hellady i przez szereg wieków, podlegając rozmaitym rządom i emanacji poszczególnych państw, zdołała ona nabrać międzynarodowego charakteru, to na szczęście mieszkańcy nie rezygnowali z elementów greckiej kultury. Co więcej – do typowych rytmów dodali szczyptę zachodnich wpływów i tak oto narodziła się tradycja, z której słyną mieszkańcy Korfu – można by rzec, że najbardziej umuzykalnione społeczeństwo w Grecji! Orkiestry, koncerty, występy i uliczne, głośne parady przy akompaniamencie wykonywanych na żywo utworów na stałe wpisane są w kalendarz kulturalnych wydarzeń wyspy. A gdzie muzyka, tam i zabawa – tylko Grek – niezależnie czy dzieje się cos dobrego, czy stało się coś złego, potrafi zostawić wszystko i po prostu tańczyć. I tego może nauczyć nas Korfu!

Innym elementem zachwycającym gości są bez wątpienia tutejsze pejzaże, architektura i przyroda. Co ważniejsze – nie są to, wbrew pozorom, wyłącznie piękne, ciągnące się kilometrami plaże i krystalicznie czyste morze, lecz również ciekawe zabytki z przeszłości, których na Korfu nie brakuje. Obojętnie, w którą stronę się udamy, na pewno nie zgubimy się po drodze, a napotkane na trasie przygody na długo zapiszą się w naszych wspomnieniach. Zwykle zwiedzanie wyspy zaczynamy od stolicy, będącej miastem eleganckim i jednym z najbardziej uroczych w całym basenie Morza Śródziemnego. Szczególnie malowniczym elementem jest historyczna zabudowa, będąca kalejdoskopem różnych stylów, jakie pozostawiły po sobie obce panowania. Stare Miasto Korfu to nic innego, jak najbardziej rozległy, „czynny” skansen Grecji. Spacer wiekowymi uliczkami, pod żelaznymi balkonami i łukami w wąskich alejkach to nie tylko swoista obligacja, ale i wielka przyjemność dla każdego odwiedzającego wyspę turysty, który może poczuć się tu niczym w Wenecji.
I znów – podobnie jak cała wyspa – także i jej stolica zauroczy nas o każdej porze dnia i roku. Niezależne jednak od czasu, radzimy zacząć swe wędrowanie od przestrzeni Spianada, będącej połączeniem parku i miejskiego placu. Idealne miejsce, aby dostrzec podwójne cechy charakteru Greka; zarówno głośne, publiczne codzienne relacje wydarzeń o rozmaitej randze (tak prywatnej jak i społecznej), której uwidocznieniem są rozgadane tłumy w kawiarniach i na bulwarach, jak i pełną powagi i uniesienia pobożność, nie tyle skrywaną w ciemnych, okopconych naftą i woskowymi świecami świątyniach, co wynoszoną na ulice w charakterze świąt, blokujących jakikolwiek przejaw innego życia w stolicy wyspy. Wydawać by się mogło, że w dużym mieście charakterystycznym jest postępujący proces laicyzacji; jednak nie tutaj. Kilkadziesiąt razy w ciągu roku możemy natknąć się w okolicach Spianady na niezwykle żywe i wciąż kultywowane przejawy głęboko zakorzenionej ludowej religijności. Ich różnica ze światem zachodnim polega na tym, że zamiast smutnych procesji, urządza się wesołe parady, a potem wokół kościoła, który ma swe święto, odbywają się nie tylko taneczne wieczorki, ale można przy okazji napić się i najeść do syta, a zabawa nierzadko przeciąga się do białego rana.
I jeszcze jedno. Choć z pewnością europejskie Korfu jest jedną z najbardziej kosmopolitycznych wysp Grecji, jak każda magiczna kraina, ma wiele twarzy, wiele charakterów, z których najbardziej dominującym jest wciąż ten grecki, narodowy patriotyzm. Korzystając z okazji, zapytajcie się swoich nowych greckich znajomych, skąd pochodzi pierwszy prezydent ich kraju, autor poematu, który stał się narodowym hymnem czy kompozytor muzyki do tego najważniejszego utworu Grecji. Zapytajcie się, gdzie została założona pierwsza wyższa uczelnia, gdzie drukowano pierwsze w Grecji gazety (w języku włoskim i francuskim), czy też gdzie zakładano pierwsze stowarzyszenia kulturalne, kluby literackie, biblioteki? Na każde z zadanych pytań jest jedna i ta sama odpowiedź – na Korfu.
Katarzyna Jakielaszek
