Kiedy zapytamy przeciętnego Polaka z czym kojarzy mu się Święto Zmarłych, zazwyczaj usłyszymy odpowiedź, że jest to czas kiedy odwiedzamy cmentarze, by zapalić znicze na grobach bliskich zmarłych. Jednak próbując dalej zgłębić temat jest już gorzej – trudno tu o głębszą refleksje.
Jak ludzie reagują na pytanie o sens Święta Zmarłych?
Część osób powie, że można wspomnieć wtedy tych, których już nie ma i uczcić ich pamięć. Oczywiście racja. Jednak są i tacy, którzy zastygają w zdziwieniu słysząc takie pytanie. Wynika to być może z faktu, że dumają właśnie nad wyszukaną odpowiedzą.
Możliwe jest jednak i to, że Święto Zmarłych czyli tak zwane Święto Wszystkich Świętych zostało do granic możliwości skomercjalizowane, podobnie jak inne. Nastąpił przerost formy nad treścią. Pogoń za najpiękniejszymi zniczami (koniecznie piękniejszymi niż ma sąsiadka) oraz wymyślnymi bukietami mającymi przyozdobić groby z najlepszego kamienia zdołały przyćmić to, co najważniejsze – jego wymiar duchowy i psychologiczny. Dlaczego święto to przypada w listopadzie, kiedy przyroda zamiera przed zimą? Dlaczego palimy znicze? Dlaczego stoimy nad grobami? Wszytko to składa się na stworzenie specyficznego klimatu, który daje nam szanse nad poważną refleksją dotyczącą nas samych. Czy z tego skorzystamy czy nie, zależy tylko od nas.
Może jednak warto zatrzymać się przez chwilę i pochylić nad własnym życiem?
Jest to doskonała okazja na dostrzeżenie tego, że życie jest czymś przemijającym i bardzo kruchym. Sprzyjają temu wspomnienia bliskich, którzy odeszli, czasem z dnia na dzień, a czasem bardzo niespodziewanie. Myślenie o tym wznieca niepokój odnośnie nas samych, ale i stymuluje do czegoś. Żyjemy, więc umrzemy – wcześniej czy później. Wszyscy wobec tego jesteśmy równi. Nie ważne czy jesteśmy prezesem wielkiego banku czy bezdomnym. Żadne dobra i znajomości przed tym nas nie ochronią. Czyli to co absorbowało nas tak, że nie mieliśmy czasu na rozmowę z własną matką przed jej odejściem, nie ma większego znaczenia. Naprawdę ważnych dla nas rzeczy nie kupimy.
Czy coś nie tak z naszą hierarchią wartości? Zatem co się liczy w życiu? Dokąd zmierzam? Te pytania oznaczają, że jesteśmy gotowi na refleksję nad sensem życia czyli istotą i celem egzystencji ludzi w ogóle i nas samych, naszym powołaniem. Gotowi na zastanowienie się czym jest to coś, co może uczynić nasze życie wartym przeżycia. Chodzi o to, aby odnaleźć jasny i możliwy do zrealizowania, a razem w pełni satysfakcjonujący kierunek na przyszłość. Kierunek ten dla każdego jest inny, zależy od wyznawanych wartości.
Dlaczego ludzie uciekają od rozmów o śmierci?
Rozważania na te tematy nie są ani łatwe, ani popularne. Ktoś kto zaczyna o tym dyskutować uznawany bywa za dziwaka lub zmanierowanego filozofa. Jednak nie uciekajmy przed tym. Dotknięcie tych sfer daje jedyną w swoim rodzaju możliwość wyciągnięcia daleko idacych wniosków, które mogą mieć istotny wpływ na to, jak potoczy się nasze życie. Zmiana niesatysfakcjonującego stanu rzeczy jest zawsze możliwa. Jednak warunkiem wstępnym, jest dostrzeżenie tego, że coś watro by zmienić.
Święto Zmarłych sprzyja refleksji na temat nieuchronności śmierci. Jest to bolesna świadomość, bo zakłada, że kiedyś nastąpi koniec naszego ziemskiego bytu. Nic dziwnego, że zaczynają ożywać niepokoje i nurtujące pytania czy moje życie, jedyne jakie mam, wykorzystuję w pełni i przeżywam tak jak chcę. Dajmy sobie czas i zastanówmy się nad odpowiedziami. Stojąc nad grobem bliskich warto być może dokonać bilansu własnego życia – podsumować to czego się dokonało, a co chciałaby się jeszcze zrobić. Przyjrzeć własnemu systemowi wartości, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.