W zachodniej części Pireusu, na granicy między Nikaia i Perama, rozciąga się wspólna gmina Keratsini-Drapetsona. Mimo że nie jest ona ani mała, ani pozbawiona historii, jest zupełnie nieznana wielu Ateńczykom. Zastanawiające jest, dlaczego tak się dzieje i dlaczego ludzie mogą być bardziej zaznajomieni z niektórymi nazwami miejsc na tym obszarze (na przykład Tampouria, nazwana od tymczasowych fortyfikacji zbudowanych tam na początku XIX wieku) niż z tym, co istnieje tam teraz: z architekturą, ciekawymi miejscami i ludźmi.
Drapetsona i Keratsini tworzą miniaturowe miasto z własnym, wyjątkowym charakterem; ma w sobie coś z dużego portu, ale jest prawie całkowicie robotnicze, bez burżuazyjnej atmosfery Pireusu.
Nie ma tu szerokich alei, przystani z żaglówkami ani neoklasycystycznych rezydencji. Tkanka miejska obraca się tutaj do wewnątrz, z dziesiątkami wąskich uliczek otoczonych nieregularną mieszanką architektoniczną wielopiętrowych, nowo wybudowanych budynków obok białych domów z jedną sypialnią o wysokości mniejszej niż dwa metry.
Parkingi zatłoczone samochodami sąsiadują z wąskimi podwórkami wypełnionymi kotami. Motorowery i pojazdy trójkołowe pędzą ulicami, te pierwsze z prędkością 80 kilometrów na godzinę, a te drugie w bardziej spokojnym tempie. Również dźwięki oferują interesujące kontrasty. Głęboki ryk przejeżdżających motocykli zderza się z przekomarzaniem się na straganach z owocami morza.
O 05:30 można zauważyć młodych mężczyzn zmierzających do pracy w Bazie Marynarki Wojennej Salamis. Za to o 17:30 można usłyszeć emerytów plotkujących na balkonie.
Jeśli zostaniesz zaproszony do domu, prawdopodobnie znajdziesz mężczyzn, którzy potrafią mówić po chińsku, koreańsku lub japońsku, umiejętność, którą zdobyli jako żeglarze. Podróże oceaniczne dla mieszkańców Drapetsony i Keratsini nie są szczególnie egzotyczne; zamiast tego jest to doświadczenie zawodowe, które sięga wielu pokoleń wstecz.
Keratsini i Drapetsona to w dużej mierze miasta uchodźców, które przyjęły część wysiedlonej ludności z Azji Mniejszej. Na ulicy Deligianni i na okolicznych alejki na placu Kyprou w Keratsini, można zobaczyć domy uchodźców, które – co zaskakujące – przetrwały spustoszenia stulecia.
Uchodźcy są częścią historycznej mozaiki tego obszaru, ale jest ich znacznie więcej. To właśnie w Keratsini bohater wojenny Georgios Karaiskakis walczył z Reşidem Mehmedem Paszą, co wyjaśnia, dlaczego duży kościół poniżej alei Salaminos nosi nazwę Aghios Georgios (zbudowany obok znacznie mniejszej kaplicy Aghios Nikolaos, gdzie podobno sam Karaiskakis położył kamień węgielny).
Na zewnętrznych murach Aghios Georgios zachowała się część kamiennych tampourii (lub fortyfikacji), które nadały temu obszarowi nazwę, co świadczy o tym, że zanim stało się ono spokojną dzielnicą, miejsce to było centrum rewolucyjnym oraz polem bitwy.
Na starym cmentarzu Anastasi w Keratsini (obecnie został on zastąpiony aktywnym cmentarzem w Schistos), groby wojskowe żołnierzy z Anglii, Szkocji, Rosji i Francji stoją obok monumentalnych struktur pochówku byłych rodzin arystokratycznych Pireusu. Te ikoniczne struktury wyglądają jak starożytne greckie świątynie, z frontonami, kolumnami i jońskimi kapitelami. Chociaż Anastasi nie jest tak okazały jak Pierwszy Cmentarz w Atenach, to sam w sobie jest atrakcyjnym ogrodem rzeźb.
Jednakże najbardziej znany grób w okolicy znajduje się poza murami cmentarza, nad morzem. Mówi się, że należy on do wielkiego Ateńczyka, który odegrał kluczową rolę w zwycięstwie greckiej marynarki wojennej w bitwie pod Salaminą. Chociaż archeolodzy jeszcze tego nie potwierdzili, to istnieje możliwość, że miejsce pochówku wielkiego ateńskiego męża stanu i generała Themistoklesa rzeczywiście znajduje się w nadmorskim obszarze przemysłowym Keratsini-Drapetsona.
Na granicy dzielącej Drapetsonę od Pireusu, znajduje się statek ‘‘Hellas Liberty’’, który został przekształcony w pływające muzeum. Warto go odwiedzić, nie tylko ze względu na zgromadzone w nim eksponaty, ale przede wszystkim ze względu na sam statek – jest to jeden z niewielu ocalałych statków klasy Liberty na świecie, spośród tysięcy zbudowanych w Ameryce podczas II wojny światowej jako lekko uzbrojone statki towarowe.
Park Selepitsari, położony w dawnym kamieniołomie na granicy Keratsini i Nikaia, jest jednym z najpopularniejszych zielonych terenów w okolicy. Mieszkańcy odwiedzają go codziennie, aby pospacerować sobie przy jeziorze, pobiegać wzdłuż ścieżek, pouprawiać jogę na trawie, czy też aby oglądać filmy pod gwiazdami w kinie na świeżym powietrzu Alekos Chrysostomidis. Jeśli nigdy nie oglądałeś filmu wyświetlanego na ekranie z wystającymi skałami i nocnym niebem jako tłem, to jest to dobre miejsce na taki seans – bardzo różni się od tych tradycyjnie miejskich kin na świeżym powietrzu schowanych między budynkami mieszkalnymi z balkonami udekorowanymi suszącym się praniem.
Park Lipasmata to nadmorski park położony na terenie starej fabryki nawozów sztucznych, z opuszczonymi dawnymi strukturami przemysłowymi. Oferuje on niezrównane widoki na Salaminę i Psyttaleię, terminal kontenerowy Cosco w Neo Ikonio, kominy i stare zbiorniki rafinerii Drapetsona oraz budynki mieszkalne Pireusu. Ponadto na tereniu parku Lipasmata latem jest organizowany festiwal z przedstawieniami teatralnymi oraz koncertami. Jednak najciekawszą rzeczą jaką oferuje Lipasmata jest ogromna nadmorska promenada, z której regularnie korzystają mieszkańcy i goście z całego miasta. W weekendy, przy dobrej pogodzie, liczba odwiedzających może sięgać setek, jeśli nie tysięcy, a mimo to nigdy nie wydaje się być ona zatłoczona. Lipasmata jest ogromnym, przyjaznym miejscem, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.
Eleftheria Alavanou / Artykuł ten wcześniej opublikowany na stronie www.greece-is.com