Osiedlić się na dłużej w Atenach to zaakceptować fakt spotkania z atmosferą miasta, nacechowanego historią tysiącleci, które właściwie z tygodnia na tydzień zmienia się w coraz bardziej nowoczesną metropolię świata. Bez wątpienia stolica państwa greckiego jest unikatowa na skalę całego kontynentu. Zupełnie pozbawione charakteru „starego, dobrego świata”, na jakie napotykamy w Wiedniu czy Paryżu, bez pozostałości po średniowiecznych zabudowaniach, Ateny mogą czuć się nieco wyizolowane względem innych miast. Najstarsze użytkowe budowle to styl neoklasyczny, pochodzący z przełomu XIX i XX wieku, a gro architektury w ateńskim centrum powstało przede wszystkim po II wojnie światowej. Wędrując po mieście, można czasami odnieść wrażenie, że po wzniesieniu przed dwudziestoma pięcioma wiekami perfekcyjnej świątyni Partenon na skale Akropolis, Grecy wydają się nie być zdolni do poszanowania młodszych i mniej doskonalszych budowli.
Miasto kontrastów
Ateny są ulokowane na obszarze odciętym od świata za pomocą trzech pasm górskich: Pendeli, Hymettus i Egaleo, natomiast od strony południowej teren dotyka wybrzeża Zatoki Sarońskiej. Do lat 20-tych ubiegłego stulecia miasto skupiało się przede wszystkim wokół zboczy skały Akropolis, a takie dzielnice jak Ambelokipi, Patissia czy Pankrati właściwie dopiero zaczynały się rozwijać. Wycieczka do Kifissi – nowoczesnej miejscowości zabudowanej domkami letniskowymi ówczesnych prominentów – zajmowała cały dzień i miała prawo być nazywana prawdziwą wyprawą. Podobnie jak eskapada nad morze czyli do dzisiejszego Faliro – niegdyś najmodniejszej wśród Ateńczyków plaży, gdzie wybrzeże ozdobione było efektownymi kawiarniami i innymi lokalami, w których należało „bywać”.
Dziś – spoglądając na stolicę z perspektywy lotu ptaka – odnosimy wrażenie, że miasto zupełnie szczelnie wypełnia wszelką przestrzeń pomiędzy wymienionymi wzniesieniami. Co więcej – nierzadko w poszukiwaniu nowych obszarów pod kolejne tereny urbanizacyjne, budowle mieszkalne i publiczne – wykorzystuje się skalne obszary każdego z trzech pasm, niemalże wbijając osiedla w coraz wyżej położone partie.
Współczesne Ateny zaczęły się prawdziwie rozbudowywać po 1830 roku. Ponieważ korzenie nowoczesnego miasta są stosunkowo młode – w szczególności jeśli weźmiemy pod uwagę możliwości pojmowania historii danego miejsca przez pryzmat Greków – wciąż trwa rozwój tego miasta, który z roku na rok wydaje się być coraz bardziej dynamiczny. W odróżnieniu od innych miejscowości – na przykład Thessalonik czy Hania na Krecie – Ateny mogą cierpieć na brak swej historycznej ciągłości; znajdziemy tu miasto starożytne, znajdziemy miasto współczesne, lecz nie znajdziemy wyraźnych powiązań pomiędzy jednym a drugim okresem, tak bardzo oddalonym od siebie w chronologii wieków.
W 1832 roku architekci Stamatis Kleanthes i Eduard Schaubert stworzyli ambitne plany „Miasta Nowych Aten”. W owym czasie miejscowość ta liczyła sobie około 6000 mieszkańców, 115 kościołów i zajmowała powierzchnię mniejszą niż 150 akrów. Głównym założeniem było wzniesienie pałacu królewskiego, którego lokację zaplanowano na potężnych rozmiarów placu, od którego miały by odchodzić szerokie, wygodne bulwary, łączące siedzibę władcy ze skałą Akropolis, Stadionem Olimpijskim i innymi ważnymi punktami. Miasto miało zostać podzielone na 160 obszarów, z których każdy miał zamykać się liczbą dwunastu kamienic mieszkalnych z wyznaczonym ogrodem.
W ostateczności zamiary te nie zostały zrealizowane, a przeszkodziło im wiele aspektów, w tym przede wszystkim wydarzeń historycznych. Liczne nieporozumienia władzy, konflikty na Bałkanach i w pozostałej części Europy, obce okupacje państwa, wojna domowa oraz dyktatura wojskowa zdecydowanie nie sprzyjały ambitnym zamierzeniom architektów i urbanistów, którym zależało na urodzie i funkcjonalności Aten.
Oglądane z pewnego dystansu – zarówno z powietrza jak i z morza – wydają się być współcześnie monolityczną, pozbawioną uroku pustynią betonowych domów, maksymalnie zajmujących właściwie każdą wolną przestrzeń, położoną przy wybrzeżu Zatoki Sarońskiej. Przy bliższym spotkaniu z grecką stolicą okazuje się, że każda dzielnica to osobna enklawa, rządząca się własnymi, wewnętrznymi prawami, rytmem dnia i zasadami życia.
Goście przybywający do Aten po raz pierwszy mogą czuć się zakłopotani, zbici z tropu. Miasto ugina się pod ciężarem swego historyczno-kulturowego dziedzictwa, jakim częstowano i wciąż częstuje się Europę. Liczni entuzjaści Grecji próbują pogodzić estetykę czasów klasycznych, widoczną w szeregu archeologicznych pozostałości z „grecką duszą” – symbolem charakteru współczesnego mieszkańca tej części świata, ukazanym w wielu ludzkich legendach – Greka Zorby, Meliny Mercoury, Arystotelesa Onasisa czy Marii Callas.
Aby choć w części pojąć dzisiejszy świat Aten, przybysze powinni być przygotowani na odszukanie i podziwianie obydwu tych aspektów. „Problem” może się jednak pojawić, jeśli spróbują oni spojrzeć na kraj i jego stolicę jako na swoisty most, łączący Zachód ze Wschodem., gdzie „zachód” jest bardzo często kojarzony przede wszystkim jako sposób i poziom życia, natomiast „wschód” to potraktowany z przymrużeniem oka pogląd na egzystencję oraz jej temperament, nieco zwolniony względem „zachodu” . Ale tak naprawdę Grecja nie przynależy w pełni ani do kultury Wschodu, ani do stylu zachodniego, tym niemniej to właśnie sami Grecy – próbując się doszukiwać własnych korzeni, zwłaszcza po wyzwoleniu i odzyskaniu niepodległości w XIX i XX wieku – nieustannie podsuwają podobną identyfikację. Zresztą jeszcze do niedawna – pomimo, że od 1981 roku Grecja jest pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej – obywatele tego państwa wybierając się do Londynu czy Paryża, ogłaszali wszem i wobec, że „jadą do Europy”.
Jednak umiejętności Greków w szybkim asymilowaniu nowoczesnych wpływów z zewnątrz są często stopowane przez niełatwy do udźwignięcia spadek z czasów starożytności. Będąc bardzo dumnymi z osiągnięć swoich protoplastów, Helleni nieustannie starają się przypominać, ile to świat prawdziwie zawdzięcza czasom klasycznym i dawnym mieszkańcom Aten. I ile tajemnic wciąż jeszcze kryje w sobie tutejsza ziemia. Można było się o tym przekonać chociażby podczas kopania centrum stolicy, kiedy to metropolia miała otrzymać nowe linie i stacje metra.
Możemy, a nawet powinniśmy traktować Ateny jako miejsce narodzin wielu dziedzin sztuki i nauki, bez których trudno sobie wyobrazić dzisiejszą egzystencję. I – znając wachlarz tych osiągnięć – filozofia, teatr, historia, sport – nie trudno traktować Ateny jako punktu wyjścia dla tych wszystkich wspaniałych dziedzin życia.
Współcześnie, pomimo wielomilionowej społeczności ateńskiej, niewiele osób nazwie te metropolię swoim domem. Widać to w szczególności podczas świątecznych dni, kiedy zdecydowana większość mieszkańców rozjeżdża się we wszystkie strony kraju, za wszelką cenę chcąc opuścić stolicę. Ich najbliższe rodziny pozostają najczęściej na prowincji i tam tak naprawdę czują się u siebie, w domu. A Ateny gwarantują zatrudnienie, mieszkanie i zapewniają względny standard życia. Zaledwie garstka ludzi mieszkających w stolicy, powie, że czuje się Ateńczykami z krwi i kości.
Swój pierwszy boom zwiększenia liczby ludności miasto przeżyło krótko po tym, gdy po zrzuceniu jarzma okupacji tureckiej Ateny zostały ogłoszone stolicą nowożytnej Grecji. Powstawały tu wówczas dzielnice, w których zamieszkiwali razem emigranci z tych samych wiosek, okolic, wysp czy archipelagów. Przyczyną opuszczenia swoich domostw było poszukiwanie lepszego życia, a przede wszystkim jakiejkolwiek pracy. Większość z tych ludzi chciała zgromadzić środki gwarantujące przeżycie i wrócić „do siebie”. Do swoich potrzeb zaadoptowali oni plac Omonia i jego okolice, gdzie większość osób stawiała swe pierwsze kroki w stolicy, niezależnie, czy przybywali oni tutaj drogą morską czy też lądową. W odróżnieniu od placu Sintagma, zarezerwowanego dla elity politycznej, naukowej i kulturalnej, tutaj było bardziej swojsko, prowincjonalnie, zacisznie, a charakter tego – do dziś dnia egzotycznego miejsca – dopełniały typowe dla Greków kafeniony i wszystkie inne lokale, pełne klienteli z całego kraju. Wiele z tych osób pomagało w rozbudowywaniu stolicy, czując się odpowiedzialnymi za swój nowy dom, nic więc dziwnego, że później zdecydowali się oni zostać tu na stałe.
Kolejny wzrost liczby ateńskiej ludności nastąpił po przegraniu przez Grecję wojny z Turcją. Wówczas – na mocy traktatu pokojowego – przybyło do stolicy ponad półtora miliona osób wyznania prawosławnego, wypędzonych z terenów Azji Mniejszej. Ich obecność wzbogaciła Ateny o nowe walory kulinarne, muzykę, zwyczaje.
Trzeci napływ ludności miał miejsce w latach 50-tych ubiegłego stulecia, po zakończeniu na terenach greckich II wojny światowej oraz wojny domowej.
Dziś wydaje się, że stolica zaprzestanie swego rozwoju urbanizacyjnego dopiero wówczas, kiedy zostanie zajęta każda możliwa wolna przestrzeń. Przed planistami pole do popisu zwłaszcza we wschodniej części Attyki – obszary leżące wzdłuż wybrzeża Zatoki Sarońskiej, funkcjonujące jako odrębne, niezależne ośrodki miejskie, jeszcze mogą zostać włączone do administracji ateńskiej. Podobnie jak oddalona zaledwie piętnaście minut podróży promem wyspa Salamina.
Obecnie Ateny liczą sobie ponad trzy tysiące ulic oraz prawie dwieście pięćdziesiąt placów, z których większa część pełni funkcję lokalnego centrum handlowo-społecznego. Ulice, skwery i aleje noszą nazwy związane przede wszystkim z historią Grecji i samego miasta. Grecy lubują się w nadawaniu obszarom miejskim nazewnictwa, które powtarza się właściwie w każdej dzielnicy. Są w Atenach również obszary, poświęcone konkretnym tematykom, na przykład teren Koukaki i Makriyanni to Wojny Peloponeskie, obszar Neo Kosmo ozdobiony jest nazwami nawiązującymi do Cesarstwa Bizantyjskiego, a Neapolis (w szczególności okolice ulicy Ippokratous) to nazwiska literatów Grecji nowożytnej.
Kiedy stolice innych państw europejskich oddają się nostalgii za tym, co było kiedyś, w Atenach trwa tendencja nawiązująca do historii, która…mogła się zdarzyć, ale niestety, tak się nie stało. Niewiele pozostawiły po sobie kolejne rządzące elity, władze i zmieniające się ugrupowania polityczne. Ateny ubiegłego stulecia traciły wiele, za wiele czasu na sprawy wagi państwowej, tymczasem życie przeciętnego mieszkańca – wprawdzie zadowolonego, bo posiadającego miejsce zatrudnienia – stawało się coraz trudniejsze. Coraz mniej cichych, ustronnych miejsc, w których można zapomnieć o ateńskim zgiełku. Coraz więcej samochodów na ulicach, chociaż może się wydawać, że limit parkowania już dawno został przekroczony.
Ale Ateny wciąż są miastem żywym, metropolią, która wydaje się pomieścić jeszcze wielu nowych mieszkańców. Miastem, które wcale nie wypowiedziało swego ostatniego słowa, a dziejące się każdego dnia zmiany wokół nas pozwalają wierzyć, że egzystencja w tej najstarszej stolicy Europy znacznie zmieni się na korzyść jej mieszkańców. Co więcej, politycy obiecując wiele unormowań i racjonalnych rozwiązań, nie zapominają o tym, co równie ważne – o Atenach dawnych pełnych mitów, zabytków, wspomnień o bogach mitologicznych, oraz o mieście współczesnym – mieście handlu, sztuki i szyku. Mariaż tych dwóch aspektów – od których właściwie rozpoczęliśmy ten tekst – będzie najlepszą ikoną dla tego miejsca – z pewnością ważnego miasta w moim życiu.
autor: Katarzyna Jakielaszek